Spółdzielczość a socjalizm [1928]

Czy może ktokolwiek odpowiedzieć na pytanie, kiedy będzie i jak będzie wyglądać życie nasze w przyszłym ustroju gospodarczym?

Wszelkie przepowiednie i obrazy na ten temat z natury rzeczy wkraczają w sferę marzeń i utopii.

Życie społeczne ludzkości jest tak złożone i tak bujne, że objąć jego całokształt jest niepodobieństwem. Cóż zaś mówić o tym, jak ten całokształt będzie się przedstawiać w odległej przyszłości?

Obecny ustrój gospodarczy, któremu charakter i rozpęd nadawał dotychczas kapitał finansowy, nazywamy ustrojem kapitalistycznym. Lecz ileż w tym ustroju, już przejrzałym, pozostaje po dzień dzisiejszy pozostałości z ustrojów ubiegłych? Toteż, choć dziś coraz jaśniej zdajemy sobie sprawę z tego, że kapitał finansowy utracił zupełnie swój rozpęd i nabiera coraz więcej cech pasożytniczego zwyrodnienia, nie sposób nie rozumieć tego, że o ustroju nowym będzie można mówić poważnie dopiero wtedy, gdy już w ustroju obecnym komórki nowe będą tak bujne i rozwinięte, że będą w stanie nadawać ton i kierunek życiu zbiorowemu.

Doktryna materializmu dziejowego upraszcza obraz życia społecznego, gdyż sprowadza je do funkcji wytwarzania i podziału dóbr materialnych. Stąd materialistom wydawało się do niedawna, że wystarczy na miejsce obecnych właścicieli dóbr ustanowić społeczne czy państwowe władanie. Nowy ustrój wyłoni się jak feniks z popiołów poprzedniego. Bolszewicy rosyjscy wierzyli, że tak właśnie łatwo i prosto jest przeobrazić ustrój gospodarczy. Gdy przeto udało im się pochwycić w swe ręce władzę polityczną, wydali wnet cały szereg dekretów, znoszących własność prywatną.

Okazało się, że było to wprawdzie zadanie nietrudne, lecz ustrój nowy nie powstał. Prawdziwe trudności wyłoniły się dopiero z chwilą, gdy gospodarkę na nowych podstawach starano się przeprowadzić. I nie to jest najbardziej pouczające i charakterystyczne, że bolszewicy w ciągu lat kilku nic poważnego, dla nowego ustroju w Rosji nie zdziałali. Lat 10 w dziejach rozwoju gospodarczego jest niczym. Na budowanie nowego ustroju gospodarczego składają się wieki. Charakterystyczne i pouczające jest to, że już w ciągu tych lat kilku bolszewicy uznali bankructwo swej polityki gospodarczej i starają się odbudowywać ustrój stary.

Wielki, ciemny, niezaradny kraj rolniczy i chłopski łaknie dziś i potrzebuje bujnej inicjatywy gospodarczej. Tymczasem przeszkadza temu nie tylko władza biurokratyczno-polityczna bolszewików, lecz i uwiąd inicjatywy twórczej kapitalistów współczesnych.

Gospodarka kapitalistyczna zawsze była chaotyczna, nie była związana bezpośrednio z zaspokojeniem potrzeb obywateli danego kraju, lecz obliczona na rynki rozlegle, choć dalekie. Ruch i zysk, zysk i ruch – oto były motory kapitalizmu.

Dziś ruch został, dzięki pogmatwaniu stosunków politycznych i społecznych – ogromnie zahamowany, a zyski stały się – dzięki tym samym czynnikom – ogromnie problematyczne i niestałe. Wymierzony w przestrzeń i czas ruch skurczył się, a zysk zwyrodniał w konwulsjach spekulacyjnych. Jest źle. Trzeba od wysiłków gospodarki obliczonej na zysk indywidualny przejść do gospodarki obliczonej na społeczne zaspokojenie potrzeb.

Marksiści kładą główny nacisk na uspołecznienie czy upaństwowienie warsztatów wytwarzania. A mają tu na myśli głównie wielkie trusty, wielkie syndykaty, wielkie zakłady przemysłowe, wielkie latyfundia rolne. Dążenie wielkich zakładów przemysłowych i handlowych do koncentracji, do rozrostu – z jednej strony, a skupienie wielkich mas proletariatu w ośrodkach przemysłowych – z drugiej, były podstawą tej koncepcji. Koncepcja ta  – zdaniem moim – jest kapitalistyczna, jednostronna, brak jej własnego oblicza, brak jej podstaw twórczych.

Czemu służy ustrój gospodarczy? – Zaspokojeniu potrzeb materialnych.

Czego więc od ustroju gospodarczego chce ludzkość oraz najbardziej pokrzywdzona jej część, proletariat? Najbardziej pełnego zaspokojenia potrzeb.

O ustosunkowaniu się do danego ustroju gospodarczego stanowi to, czy i w jakim stopniu zaspokaja on potrzeby nasze.

Dążenie do zmiany tego ustroju powinno mieć na celu bardziej pełne zaspokojenie naszych potrzeb, a więc przede wszystkim ich uświadomienie społeczne.

Koncentracja kapitału i koncentracja warsztatów wytwarzania nie mówi jeszcze wcale nie tylko o sprawiedliwym, lecz i o celowym zaspokajaniu potrzeb. Mato jest uspołecznić warsztaty wytwarzania, aby sprawiedliwie zaspokoić potrzeby materialne wytwórców. Trzeba wytwarzaniem tak pokierować, by istotnie wytwarzane było to, co do zaspokojenia potrzeb materialnych społeczeństw jest niezbędne. A do tego niezbędne są ścisłe i bogate dane statystyczne, oparte na zapotrzebowaniu we wszystkich dziedzinach życia danego społeczeństwa. Tych danych nie może dostarczyć handel prywatny, obliczony na zyski i oparty na konkurencji. Tych danych dostarczyć jest w stanie tylko ogarniająca cały kraj i całe kraje sieć stowarzyszeń spożywców, związanych w potężne związki krajowe. Tych danych może dostarczyć tylko świadomy i społecznie zorganizowany spożywca.

Przekonali się o tym i bolszewicy rosyjscy, próbując organizować państwowe biura rozdzielcze, zwane kooperatywami, i rozbijając się o bierność ciemnych, sterroryzowanych przez siebie i rozproszkowanych mas ludowych.

Społeczna organizacja spożywców jest nie tylko niezbędną przesłanką nowego ustroju, mającego na celu społeczne zaspokojenie potrzeb, lecz jest jedyną przesłanką twórczą i samoistną, którą można i trzeba urzeczywistniać już dziś w ustroju kapitalistycznym. Poza tym koncepcja uspołecznienia przede wszystkim zakładów wytwarzania, oparta na kapitalistycznych wzorach, jest z natury władcza, antydemokratyczna i niewychowawcza, gdy koncepcja uspołecznienia zaspakajania naszych potrzeb jest z gruntu demokratyczna i wychowawcza.

Rozwijające się na podstawach demokratycznych stowarzyszenia spożywców nie tylko organizują szerokie masy w dziedzinie gospodarczej, lecz pozwalają im stopniowo czynić wysiłki w celu społecznego organizowania wytwarzania dla swych potrzeb. W tym tylko znaczeniu można do pewnego stopnia uznać za słuszne traktowanie przez spółdzielców ustroju przyszłego jako spółdzielczego.

Ustrój przyszły, ustrój Społeczności Pracy, ustrój socjalistyczny, jest jednocześnie ustrojem spółdzielczym, gdyż jedyną przesłanką jego w dzisiejszej rzeczywistości kapitalistycznej są stowarzyszenia spółdzielcze, Nie znaczy to przecież, że stowarzyszenia te zaprowadzą nas same przez się bez naszego świadomego wysiłku do nowego ustroju. Jest to  tak samo błędne stanowisko, jak błędne jest stanowisko tych marksistów, którzy sądzą, że koncentracja kapitału, syndykaty i trusty są naturalną przesłanką socjalizmu. I jedno i drugie stanowisko płynie ze ślepego materializmu, z przeoczenia i zapoznawania twórczej dziedziny ducha społecznego. Formy są tylko formami, a stanowi o nich treść społeczna, żywi ludzie, ich potrzeby i dążenia, ich dojrzałość duchowa.

Aby zaprowadzić zarówno formy wytwarzania społecznego, opartego na własności społecznej, jak i formy społecznego podziału dóbr, trzeba wychować całe zastępy ludzi, dojrzałych zarówno do społecznej organizacji pracy, jak i społecznego kierownictwa. Aby rozszerzyć formy społecznej własności, trzeba wychować szerokie masy w duchu ukochania i poszanowania tych form. Dziś niezmiernie do tego daleko.

Psychologia posiadaczy prywatnych sięga dotąd daleko i głęboko poza sfery klas posiadających.

Można śmiało powiedzieć, że ogromna większość proletariuszy wyobraża sobie przyszłość jaśniejszą tylko i jedynie, jako zwiększenie swej własności prywatnej w tej lub innej postaci.

W Rosji uspołecznienie własności,    nie mówiąc już o ekscesach rewolucyjnych grabieży, sprowadziło się w pierwszej chwili do masowego rozgrabienia dobytku fabrycznego przez poszczególnych proletariuszy, a komitety fabryczne, które miały powierzoną sobie pieczę nad własnością społeczną, niejednokrotnie sprowadzały swe funkcje do sposobności bogacenia się prywatnego. I trzeba było dopiero represji władz sowieckich, aby tę grabież jeżeli nie uniemożliwić, to przynajmniej ograniczyć.

Stowarzyszenia spożywców to dziś przede wszystkim, poza zaspokojeniem potrzeb bieżących członków – szkoły władania społecznego. Rolę tę odgrywają one same przez się, jako takie, bez żadnej propagandy specjalnej. A odgrywają tym skuteczniej, im lepiej i wszechstronniej zaspokajają potrzeby, a przez to bardziej wiążą członków społecznie ze sobą i przywiązują do siebie.

Któż przystępuje do stowarzyszeń spożywców? Kto je organizuje? Czy robią to sklepikarze, kapitaliści, spekulanci, bankierzy, przemysłowcy?

Kapitaliści, spekulanci, przemysłowcy mogą organizować politycznie, nawet zawodowo najmitów w celu rozbijania ich szeregów, lecz nigdy nie będą organizować i nie organizują na szeroką skalę i na dłuższą metę ruchu spółdzielczego, bo ten ruch wymierzony jest przeciw nim bezpośrednio już dziś.

Stowarzyszenia spożywców w miastach organizują najmici zarówno fizyczni, jak umysłowi oraz drobni rzemieślnicy. Najmici stanowią olbrzymią większość ośrodków miejskich i przemysłowych, bez względu na to, czy są to robotnicy fabryczni, pracownicy sklepowi i biurowi, nauczyciele, kolejarze. Wszyscy oni jednakowo potrzebują przede wszystkim mąki, cukru chleba, herbaty, soli, zapałek itp. Pierwsze różnicowanie potrzeb następuje dopiero po zaspokojeniu potrzeb podstawowych, powszednich.

Własność, jako wyraz siły materialnej człowieka, imponuje ludziom. Dotąd imponuje ludziom głównie własność prywatna, pomimo kultury kościołów, muzeów, teatrów. Aby pogłębiać i rozszerzać ukochanie i szacunek dla własności społecznej wśród mas w dziedzinie materialnej bytu, trzeba starać się, aby i stowarzyszenia spożywców imponowały. I dlatego powinniśmy się starać, by były one wielkie, gdyż tylko wtedy będą mogły operować większymi funduszami, mieć lokale odpowiednie i dobrze rozmieszczone, urządzenia ładne, lepiej zaspokajać potrzeby. I dlatego zakładać maleńkie stowarzyszenia dziś, gdy posiadamy już doświadczenie wieloletnie, jest niecelowe i szkodliwe.

Stanisław Wojciechowski uważa, że powstawanie wielu różnych i drobnych stowarzyszeń jest objawem dodatnim, bo świadczy o inicjatywie i sprzyja rozwojowi inicjatywy. Jest to racja bardzo względna, bo za inicjatywą prywatną idzie przeważnie ambicja osobista i interes osobisty. W drobnych stowarzyszeniach mają one pole do rozwoju. I dlatego tak często drobne stowarzyszenia przetwarzają się w sklepiki lub warsztaty prywatne lub spółkowe. Drobne stowarzyszenia, o ile nie przetwarzają się w większe lub nie łączą z większymi, są to szczepionki kapitalistyczne w formie nieodpowiedniej i muszą tę formę prędzej lub później zdradzić lub rozsadzić.

Kilka lub kilkadziesiąt stowarzyszeń spożywców w jednej miejscowości to dowód niedorozwoju społecznego spożywców, a trwanie tego stanu lata nie prowadzi do rozwoju ruchu spółdzielczego, lecz do triumfu sklepikarstwa.

Ruch spółdzielczy, jako komórka twórcza społecznego zaspokajania potrzeb, a więc komórka nowego ustroju, jako szkoła władania społecznego już w ustroju dzisiejszym, posiada własne swe drogi rozwoju, podyktowane przez doświadczenie życiowe. W przeciwieństwie do ruchu politycznego, wychowuje on nowych ludzi społecznych.

Ruch spółdzielczy jest jednym tylko z nurtów, którymi ludzkość dąży do swego wyzwolenia społecznego i rozwoju, lecz jest nurtem jedynie twórczym w dziedzinie gospodarczej. Poza spółdzielczością nie ma w tej dziedzinie innej komórki nowej i twórczej w ustroju obecnym. I dlatego ruch spółdzielczy nie może przyjmować żadnych kanonów, dogmatów i nakazów z zewnątrz, spoza organizacji potrzeb i dążeń spożywców społecznych,

Z materialistycznego stanowiska, a więc stanowiska, uznającego dziedzinę potrzeb materialnych za jedyną realną podstawę i dźwignię rozwoju, słuszne raczej byłoby stanowisko tych spółdzielców-materialistów, którzy uważają stowarzyszenia spożywców i ruch spółdzielczy za alfę i omegę rozwoju, a wielkie stowarzyszenia spółdzielcze jako obraz przyszłego ustroju. Bo w tej tylko dziedzinie istotnie wysiłki klasy najmitów są realne i twórcze.

Nie godzę się z tym stanowiskiem.

Wszystkim dążeniom ludzkim, wymierzonym w jutro, a więc dążeniom klasy najmitów, która przez dziś stare i smutne kroczy w jutro jaśniejsze, przyświeca wielka i wieczna idea Społecznej Harmonii.

Ta idea jest źródłem zarówno ruchu politycznego, zwanego socjalistycznym, jak ruchu zawodowego, jak ruchu spółdzielczego. Z niej one czerpią swe siły, zapał, rozpęd. Bez niej są poziome, ślepe i nieżywotne.

I dlatego harmonia wysiłków pomiędzy ruchem politycznym, zawodowym i spółdzielczym może być uwarunkowana tylko i jedynie wspólnością idei oraz związkiem równoprawnym. Drogi tych trzech ruchów są i muszą być tak różne, jak różne są dziedziny, w których działają i środki, którymi się posługują.

Najmniej skłonni są to zrozumieć i to uznać politycy socjalistyczni dlatego, że są najbardziej zaczadzeni władczą ideologią ustroju. Ale też oni są najmniej powołani do zabierania głosu w sprawach twórczych, jako ci, którzy z natury oręża skłonni są jeno burzyć formy stare, lecz nie tworzyć.

Polityka ma, niestety, swe prawa i swe środki, których zarzucić nie może w obawie, aby nie stała się bezbronna. To trzeba zrozumieć i uznać. Ale niechże politycy starają się zrozumieć i uznać, że w innych dziedzinach obowiązują inne drogi i inne środki, oraz niechże się nauczą szanować komórki twórcze nowego ustroju, oni, którzy się nazywają jego szermierzami politycznymi. Bo trzeba nareszcie sobie to uprzytomnić, że socjalistami są nie tylko ci, co o ustroju socjalistycznym mówią jako o mniej lub więcej odległej przyszłości, lecz i ci, którzy jego komórki już dziś tworzą.

Formy polityczne są bardzo ważne, gdyż bez pewnych wolności politycznych nie może się rozwijać ruch spółdzielczy. Z wagi i znaczenia pracy politycznej zdajemy sobie aż nadto sprawę. W czasach dzisiejszych decyduje jeszcze przeważnie siła brutalna.

I na tę siłę reagować potrzeba. Ale siła brutalna to nie wszystko. Siłę brutalną okiełznać trzeba, i tego dokonać może tylko silny duch społeczny. Ten duch społeczny tworzy się i dojrzewa przede wszystkim w organizacjach demokratycznych, poświęconych twórczej pracy, którymi są spółdzielnie.

Zdaniem moim, każdy szczery i świadomy spółdzielca jest socjalistą i każdy szczery i świadomy socjalista jest spółdzielcą. Lecz to nie znaczy, że każdy szczery i świadomy spółdzielca musi należeć do partii socjalistycznej. Należenie do pewnej partii socjalistycznej – to całkowite godzenie się na metody jej walki. Tymczasem spółdzielca może być pochłonięty całkowicie pracą twórczą w spółdzielni lub na metody walki politycznej tej lub owej partii się nie pisać.

Ruch spółdzielczy, tak samo jak ruch zawodowy, z natury rzeczy obejmować powinien znacznie szersze kręgi, niż ruch polityczny. Łączenie się wszystkich proletariuszy, będące hasłem politycznym partii, w związkach zawodowych i spółdzielniach może i powinno przede wszystkim znaleźć swój wyraz.


Powyższy tekst przedrukowujemy za książką Autora pt. „W walce o prawdę. Rozważania dotyczące stosunków międzyludzkich”, Nakładem Księgarni Robotniczej, Warszawa 1928, ze zbiorów Remigiusza Okraski, od tamtej pory tekst nie był wznawiany, poprawiono pisownię wedle dzisiejszych reguł.

Bronisław Siwik (1876-1933) – działacz socjalistyczny od roku 1904, organizator nielegalnych struktur w Zagłębiu Dąbrowskim, za działalność zesłany na trzy lata w głąb Rosji. W czasie rewolucji październikowej przebywał w Sankt Petersburgu, gdzie stał się krytykiem bolszewików i ich rządów oraz całego internacjonalistycznego i marksowskiego nurtu w ruchu socjalistycznym. Po wojnie urzędnik Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, pełnił też funkcję dyrektora warszawskiego oddziału ZUS, radny Warszawy, ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej, publicysta prasy socjalistycznej, zasłużony działacz spółdzielczości spożywców, prezes Rady Nadzorczej Związku Robotniczych Stowarzyszeń Spółdzielczych, inicjatorów zjednoczenia „klasowego” ZRSS z „neutralną” spółdzielczością spożywców, w efekcie czego w 1925 r. powstał potężny Związek Spółdzielni Spożywców RP. U schyłku życia rozstał się z PPS-em wskutek różnic w ocenach J. Piłsudskiego.

Tekst ukazał się wcześniej na portalu Lewicowo.pl.