Sprawa kobieca w spółdzielczości – ongiś a dziś [1931]

Już geniusz praktyczny Sprawiedliwych Pionierów Roczdelskich1 uświadomił sobie doniosłość dla ruchu czynnego udziału kobiet-gospodyń. Stowarzyszenie roczdelskie poczyniło bardzo poważne, jak na ówczesne czasy, kroki w kierunku równouprawnienia obu płci, nie stawiając członkostwu kobiet przeszkód, a nawet popierając je w niektórych przypadkach (ślamazarność i pijaństwo mężów) oraz wypłacając do rąk kobiet nadebrane od zakupów2 , wbrew obowiązującym przepisom prawnym, uniesamowolniającym majątkowo kobiety zamężne. Co więcej: ogólna atmosfera entuzjazmu, wzniecona przez Pionierów, objęła również i kobiety, które „były dumne – jak stwierdza kronikarz Holyoake3 – że biorą udział w stowarzyszeniu uwalniającym klasę pracującą z jarzma kredytu”.

Aczkolwiek formalnie w słynnych zasadach roczdelskich sprawa członkostwa kobiet nie jest specjalnie zaznaczona, to jednak wypływa tak głęboko z potrzeb ruchu, że wywarła wpływ decydujący zarówno na spółdzielnie angielskie, jak i na spółdzielnie w innych krajach. Spółdzielnie stosujące ograniczenia w przyjmowaniu na członków kobiet, od zarania ruchu należały do wyjątków, chociaż niekiedy sprawa ta wywoływała bardzo burzliwe kontrowersje, jak np. w spółdzielni [imienia] Św. Cuthberta w Edynburgu.

Ten emancypacyjny prąd kobiecy objął także polską spółdzielczość spożywców, która znalazła przed sobą drogę już utorowaną przykładem angielskim. Skutkiem tego sprawa ta nie napotykała na sprzeciwy i nie pozostawiła, o ile nam wiadomo, śladów w historii naszych spółdzielni4 . Zastrzeżenia statutowe co do przyjmowania kobiet na członków spotykamy tylko w spółdzielniach o charakterze zawodowym, jak Krajowa Spółdzielnia Spożywców Kolejarzy, w której cofnięcie tych restrykcji nastąpiło w roku 1928.

Pierwsze wydawnictwa propagandowe Związku „Społem!” zajmują w sprawie kobiecej stanowisko życzliwe, np. broszura „Jeden za wszystkich” wyraża się z entuzjazmem o Angielskiej Lidze Kooperatystek, pomimo iż organizacja ta właśnie w tym czasie stała w ogniu walki o tak niepopularną sprawę, jak minimum płac dla robotnic w ruchu spółdzielczym. Jedna z pierwszych broszur została poświęcona zagadnieniu „Rola kobiet w spółdzielczości”.

Jednakowoż te, jak na owe czasy śmiałe posunięcia, zdolne pozyskać dla ruchu sympatyków postępowych elementów kobiecych, w praktycznych rezultatach okazały się niedostateczne. „Zasadniczo sprawa udziału kobiety – stwierdza Edward Milewski – w działalności spółdzielczej jest u nas dawno rozstrzygnięta, ale faktycznie stwierdzić należy, że kobiety okazują u nas dotąd małe zainteresowanie dla spółdzielczości i biorą mały udział w życiu stowarzyszeń. Ich rola ograniczała się niemal wyłącznie do nabywania towarów. W rzadkich wypadkach powoływano kobiety do zarządu i rad nadzorczych stowarzyszeń. A przecież właśnie dobrze pojęta zasada demokratyczności ustroju kooperatyw spożywców wymaga, aby kobieta na równi z mężczyzną brała czynny udział w kierownictwie i zarządzie. Stowarzyszenie spożywców łączywszystkich we wspólnej sprawie. Słuszne jest przeto, aby wszyscy – tak mężczyźni, jak i kobiety – brali czynny udział w jego życiu, korzystając z jednakich praw i obowiązków” („Sklepy społeczne”, wyd. II, str. 78 i 81).

Istotnie, dane statystyczne, którymi rozporządzamy, zresztą bardzo niedostateczne, potwierdzają w pełni, że kobiety zajmują w naszym ruchu stanowisko upośledzone, zarówno pod względem członkostwa, jak i udziału w organach kierowniczych.

Jaką część członków stanowią kobiety w spółdzielniach zrzeszonych w Związku Spółdzielni Spożywców RP nie wiadomo, gdyż znaczna liczba spółdzielni, i to największych spółdzielni miejskich (nie mówiąc o wiejskich), specyfikacji członków według płci nie podaje (np. Warszawska Spółdzielnia Spożywców, Powszechna Spółdzielnia Robotnicza w Warszawie, obie spółdzielnie lubelskie, „Jedność” w Częstochowie, „Jedność” we Lwowie, „Społem” w Pabianicach, RSS Zagłębia i Radomia, „Proletariat” w Krakowie, „Powszechna” w Borysławiu i wiele innych). Skutkiem tego odnośne dane w statystykach spółdzielni związkowych są nieścisłe, a stosunek procentowy do ogółu członków niemiarodajny i nie dopuszczający porównań z roku na rok. Przy uwzględnieniu wszystkich spółdzielni stosunek ten, rzecz jasna, byłby znacznie wyższy. Z pobieżnych obliczeń, jakie przeprowadziliśmy dla roku 1928, stosunek kobiet do ogółu członków w tych spółdzielniach, które specyfikację według płci członków podają, wynosi około 18%. Ale nawet jeśli weźmiemy optymistycznie 20% dla ogółu spółdzielni, to i tak na jedną członkinię przypadają cztery kobiety, zakupujące w spółdzielni, pozbawione wszelkich praw, czyli automaty kupujące.

Dane liczbowe co do udziału kobiet we władzach spółdzielczych nie były dotychczas zbierane, ale wiadomo, że udział ten jest nikły. Wyjątki, jak Lubelska Spółdzielnia Spożywców, Lubartowski Związek Okręgowy, Ludowe Spółdzielnie Spożywców w Andrychowie, potwierdzają regułę. Wybór kobiety do organów kierowniczych jest jeszcze swego rodzaju ewenementem, np. powołanie pierwszej kobiety do Rady [Nadzorczej] „Powszechnej” w Łodzi w roku bieżącym było owacyjnie witane w Dniu Spółdzielczości w przemówieniu prof. Stanisława Wojciechowskiego przez radio.

Co do przyczyn tego stanu rzeczy istnieją zasadnicze różnice poglądów. Często spotyka się zdanie, iż równouprawnienie faktyczne w ruchu spółdzielczym istnieje, lecz kobiety nie chcą czy nie umieją z niego korzystać.

O ile jednak badać głębiej tę sprawę, to okazuje się, iż tak prostą nie jest. Przede wszystkim wchodzi w grę okoliczność, na którą już wielokrotnie zwracano uwagę – po raz pierwszy, o ile się nie mylimy, prof. Karol Gide5 – że na ogół członkostwo uzyskuje jeden przedstawiciel ogniska domowego, przeważnie mężczyzna. Wobec kolektywnego charakteru zaopatrywania w żywność, członkostwo drugiej osoby nie ma racji. Ale tym samym kobieta zostaje odcięta od praw, a co za tym idzie, od głębszego zainteresowania, bo nie da się pomyśleć, aby podmioty ruchu społecznego, zepchnięte do roli automatów, mogły wykazywać inicjatywę, odczuwać odpowiedzialność i przywiązanie.

Możliwe rozwiązanie tej trudności omawialiśmy już parokrotnie. Ograniczymy się więc tutaj do zaznaczenia, że przyjęcie określonego stanowiska w tej sprawie i planowe i konsekwentne postępowanie jest konieczne, gdyż inaczej akcja jednania członków skazana jest z góry na niepowodzenie.

Inną przyczyną, na którą zwracaliśmy uwagę już w roku 1918 z racji I kursu dla kobiet w Ołtarzewie („Społem!” nr 5/1918), jest niewłaściwy kierunek propagandy wśród kobiet, podkreślający przesadnie korzyści materialne, a nie próbujący poruszyć strun głębszych, motywów etycznych, nie usiłujący obudzić wielkiej odpowiedzialności organizatorek spożycia poprzez zakupy spółdzielcze, hurtownię, własną wytwórczość, opanowanie źródeł surowców i spółdzielczą wymianę międzynarodową. W ogóle trzeba stwierdzić, iż w naszym ruchu sprawa propagandy wśród kobiet traktowana jest po macoszemu i sposobności do kształcenia się – z wyjątkiem Spółdzielczych Kursów Korespondencyjnych – nie istnieją.

W porównaniu do innych krajów, jak Anglia, Austria, Czechosłowacja, Szwecja, a nawet Niemcy, zaniedbanie w Polsce pod tym względem jest rażące i w tym, zdaniem naszym, dopatrywać się należy jednej z głównych przyczyn faktu, iż ruch nasz nie tylko nie dotrzymuje kroku zagranicy, ale nawet odstaje, kurcząc się organizacyjnie i zatracając zapał pierwszych czasów.

Trzeba śmiało zajrzeć w oczy prawdzie, że rozwój ruchu spółdzielczego de facto jest w ręku rzesz kobiet od rondla i balii, tj. elementu z natury rzeczy mało uspołecznionego. Imperatywnym nakazem chwili jest dopomożenie tym kobietom do wzniesienia się na wyższy stopień świadomości społecznej i do zajęcia w ruchu spółdzielczym takiego stanowiska, jakie zajmują w jego składowych komórkach – ogniskach domowych. Znalazłszy się w trudniejszych niż kiedykolwiek warunkach, spółdzielczość sięgnąć musi do rezerwuaru niewyzyskanych dotychczas sił i arsenału nowych rodzajów broni.

W rewizji swego dotychczasowego stanowiska w stosunku do kobiet ruch spółdzielczy przejść musi od życzliwości biernej do życzliwości aktywnej, świadomej i planowej.

Przypisy:

1. Pionierzy roczdelscy – zwyczajowa nazwa, używana w ruchu spółdzielczym na określenie osób, które w 1844 w Rochdale k. Manchesteru założyły pierwszą spółdzielnię spożywców, opartą na nowoczesnych zasadach, które następnie stały się wzorem dla całego ruchu spółdzielczości spożywców w skali świata (przyp. redakcji Lewicowo.pl).
2. W spółdzielczości część rocznego zysku, rozdzielana między członków (przyp. redakcji Lewicowo.pl).
3. George Jacob Holyoake (1817-1906) – angielski działacz społeczny i spółdzielczy, zasłużony dla propagowania spółdzielczości spożywców wśród robotników. Autor kilku opracowań poświęconych historii i współczesności angielskiej spółdzielczości, m.in. prac „Rochdale Pioneers” (1857), „The History of Co-operation in England” (1875), „The Co-operative Movement of Today” (1891). Elektroniczne wersje tych książek można za darmo przeczytać na tej stronie internetowej  (przyp. redakcji Lewicowo.pl).
4. W uchwałach przyjętych przez I Zjazd Stowarzyszeń Spożywców w roku 1908 w Warszawie sprawa kobieca wypłynęła w formie specjalnego zalecenia sił kobiecych na sklepowe (Sprawozdanie, str. 59). Dostępne źródła statystyczne za ostatnie dziesięciolecie wskazują, że ruch spółdzielczości spożywców w 1/3 z pewnymi odchyleniami opiera się na pracy kobiet, mianowicie kobiety w stosunku do ogółu pracowników stanowiły w roku 1923 – 33%, 1926 – 33%, 1929 – 30% (przypis autorki tekstu).
5. Karol (Charles) Gide (1847-1932) – francuski ekonomista, profesor kilku uniwersytetów, wybitny teoretyk i propagator spółdzielczości, stryj znanego pisarza André Gide’a. Był twórcą tzw. szkoły z Nimes, która sformułowała koncepcje pankooperatyzmu, czyli wyeliminowania systemu kapitalistycznego przez stały rozwój spółdzielczości, ogarniającej kolejne sfery życia społeczno-ekonomicznego. Gide – w opozycji do tradycyjnego socjalizmu – sformułował tezę, że głównym zagrożeniem dla kapitalizmu nie jest zorganizowany świat pracy (proletariat), lecz zrzeszeni, świadomi konsumenci (spożywcy). Uważany za jednego z najważniejszych myślicieli związanych z ruchem spółdzielczym. Jego główne prace to Principes d’économie politique (1883), Les Sociétés Coopératives de consommation (1924), Histoire de doctrines économiques (1929, współautor C. Rist), Le coopératisme (1929) – prawie wszystkie z nich zostały wydane także w Polsce przed rokiem 1939 (przyp. redakcji Lewicowo.pl).


Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Społem!” – organie Związku Spółdzielni Spożywców RP, nr 20/1931, ze zbiorów Remigiusza Okraski, uwspółcześniono pisownię wedle obecnych reguł.

Maria Orsetti (1880-1957) – działaczka społeczna, doktor nauk ekonomiczno-społecznych, pedagog, jedna z liderek ruchu spółdzielczego, sympatyczka anarchizmu. Pochodziła z zamożnej ziemiańskiej rodziny, posiadającej majątek w Świerżach koło Chełma. Od czasu studiów w Brukseli popularyzatorka ruchu spółdzielczego i idei kooperatyzmu, m.in. jako autorka kilkunastu broszur, kilku przekładów (m.in. książki „Spółdzielczość – jej problemy i możliwości” A. Honory Enfield) i kilkuset artykułów. Członkini władz Lubelskiej Spółdzielni Spożywców – jednej z najbardziej prężnych i najbardziej lewicowych polskich spółdzielni spożywców. Na przełomie II i III dekady XX wieku redaktor naczelna spółdzielczego pisma „Społem!”, następnie kierownik spółdzielczego wydawnictwa „Książka”. Zasłużona w staraniach o poprawę warunków pracy w spółdzielczości, m.in. redaktorka pisma „Pracownik Spółdzielczy” – organu Związku Zawodowego Pracowników Spółdzielczych RP. W 1935 r. współtwórczyni Ligi Kooperatystek. Główna popularyzatorka w Polsce dorobku Piotra Kropotkina – autorka przekładów jego trzech książek oraz popularnej biografii tego myśliciela. Część swoich działań sygnowała pseudonimem Edward Godwin – m.in. artykuły w prasie anarchistycznej i spółdzielczej oraz publikacje poświęcone spółdzielczości księgarsko-wydawniczej.

Tekst ukazał się wcześniej na portalu Lewicowo.pl.