Nie zajmujemy się tutaj omawianiem warunków mieszkaniowych, w jakich znajduje się obecnie klasa robotnicza Polski. Stwierdzamy tylko, że o warunkach tych, stawiających nas bodaj na ostatnim miejscu w Europie, za mało się u nas mówi i pisze, za mało opracowuje i publikuje materiałów źródłowych. Przyjmując jako założenie fakt dobitnie stwierdzony na podstawie danych i codziennej obserwacji, że klęska mieszkaniowa dotyka przede wszystkim warstwy pracujące fizycznie, że pomijając wsie zniszczone i nieodbudowane po wojnie na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej, dotyczy ona przede wszystkim ludności robotniczej miejskiej – postaramy się sformułować tutaj postulaty akcji mieszkaniowo-budowlanej tak, jak przedstawiają się one z punktu widzenia interesów klasy robotniczej.
Jest to tym bardziej konieczne dzisiaj, że dzięki pożyczce amerykańskiej mają być już w najbliższym czasie uruchomione większe kredyty budowlane, że przez Sejm i Senat została uchwalona nowa „Ustawa w przedmiocie rozbudowy miast”, że sfery kapitalistyczne sformułowały już swój plan budowlany i że we wszystkich tych planach głucho o budowie mieszkań robotniczych.
I
Ustawa o rozbudowie miast nakłada na magistraty, a w większych miastach na specjalnie komitety rozbudowy obowiązek podjęcia akcji zapobieżenia brakowi mieszkań przez: a) budzenie inicjatywy prywatnej w zakresie ruchu budowlanego i b) prowadzenie samodzielnej akcji budowlanej celem pomnożenia liczby lokali mieszkalnych w mieście. Środkami dla osiągnięcia celów ustawy są krótkoterminowe kredyty (na 1 i pół roku do łącznej wysokości 100 mln zł) z państwowego funduszu gospodarczego (pożyczka amerykańska) udzielane do wysokości 80 proc. kosztów budowy; długoterminowy kredyt (na 30 lat) uzyskany ze sprzedaży listów zastawnych i obligacji gwarantowanych przez państwo do wysokości 500 mln złotych (kredyt ten częściowo będzie użyty do konwersji poprzedniego) i państwowy fundusz rozbudowy miast, tworzący się przede wszystkim z wpływów podatku od lokali i placów budowlanych. Ten ostatni fundusz ma być użyty w pierwszym rzędzie na obniżenie stopy procentowej kredytów krótko- i długoterminowych. Zarząd tego funduszu sprawuje Minister Skarbu, któremu dodana jest, jako organ doradczy, specjalna rada państwowego funduszu rozbudowy miast, złożona z 6 przedstawicieli największych miast, 6 przedstawicieli zarządu Związku Miast Polskich oraz jednego delegata Ministerstwa Robót Publicznych.
Komitety Rozbudowy, względnie magistraty, opiniują wszelkie podania o kredyty, tych ostatnich zaś udzielać będą instytucje finansowe wskazane przez Ministra Skarbu, przede wszystkim Bank Gospodarstwa Krajowego, w porozumieniu ze specjalnym komisarzem budowlanym, który to urząd został już utworzony przy Ministerstwie Skarbu.
Oparte na tej ustawie plany budowlane miast i czynników reprezentujących inicjatywę prywatną nie przewidują, przynajmniej w najbliższym czasie, budowy domów robotniczych W programie budowlanym m. st. Warszawy na 1925 r. znajdujemy tylko budowę 10 domów przy ul. Raszyńskiej o 70 mieszkaniach dla pracowników miejskich, jednego domu o 40 mieszkaniach dla urzędników magistrackich i 2 baraków drewnianych dla bezdomnych. Działające na terenie Warszawy, a zresztą i całego kraju spółdzielnie budowlane z bardzo małymi wyjątkami nie mają charakteru robotniczego, grupując lepiej płatnych urzędników, oficerów i przedstawicieli klas posiadających. Pozostają osoby i przedsiębiorcy prywatni, którzy pod względem przydziału kredytów mają być traktowani na równi ze spółdzielniami i którzy przez swych przedstawicieli w „Przeglądzie Gospodarczym” sformułowali plan jak najintensywniejszego wyzysku pracy robotników budowlanych i pomocniczych gałęzi przemysłu oraz rentowności przedsiębiorstw. Przykład Anglii, gdzie na podstawie ustaw Addisona, a następnie Chamberlaina, rząd i samorządy udzielały przedsiębiorcom prywatnym subsydiów na budowę domów, subsydiów, które szły na wzbogacenie się przedsiębiorców budowlanych i podbijanie cen materiałów, a co za tym idzie, wzrost kosztów budowy i renty mieszkaniowej – wykazuje, że na tej drodze nie znajdzie się rozwiązania zagadnienia mieszkaniowego, że jest to tylko nowy sposób subsydiowania przemysłu, zamieniający dawne koniunktury inflacyjne.
Na zupełnie innej drodze postawił sprawę mieszkaniową rząd Partii Pracy w Anglii w billu [ustawie] ministra zdrowia Wheatleya. Podstawą tego planu jest budowa mieszkań robotniczych określonego typu (4-izbowe z odpowiednimi urządzeniami higienicznymi), pozostających własnością społeczną samorządów.
Socjalistyczny zarząd miasta Wiednia wybudował w ciągu 1923-24 roku przeszło 10 000 mieszkań robotniczych. Nie ograniczając się do tej akcji, magistrat subsydiował spółdzielnie budowlane, które w 1923 roku wybudowały 786 mieszkań. Koszty budowy zostały pokryte w lwiej części z podatków miejskich, wśród których podatek mieszkaniowy był preliminowany tylko na 7 proc. ogólnego kosztorysu budowy w 1924 r.
W Belgii istnieje ustawodawstwo popierające budowę tanich mieszkań przez specjalne towarzystwa (odpowiednik naszych spółdzielni budowlanych), odstępujące je następnie na własność swym członkom.
Francuska ustawa o budowie tanich mieszkań przewiduje maksymalną wysokość komornego, która musi być statutowo zastrzeżona przez instytucję korzystającą z ulgowych kredytów. Prócz towarzystw budowy tanich mieszkań akcja budowlana na szerszą skalę jest tutaj prowadzona przez koncerny przemysłowców, dla zatrudnianych przez siebie robotników.
II
Zanim teraz przejdziemy do formułowania praktycznych postulatów, musimy poświęcić słów parę rozważeniu zasad, na których winien się oprzeć plan mieszkaniowy klasy robotniczej, obliczony na dłuższą metę. Chodzi przede wszystkim o źródła finansowania akcji mieszkaniowo-budowlanej, następnie o instytucję wykonującą budowę, tzn. dostarczającą mieszkań, pośrednio zaś o tytuł własności mieszkania.
Kapitał zasadniczy musi być wzięty z ogólnego zbiornika kapitałów w ustroju dzisiejszym, tj. od prywatnych kapitalistów drogą pożyczki gwarantowanej lub zaciągniętej przez państwo (pożyczka amerykańska, rozmieszczenie obligacji i listów zastawnych etc.). Jednakże bardzo ważnymi są również źródła dodatkowych kredytów idących dziś na amortyzację i obniżenie kosztów otrzymania tego zasadniczego kapitału, jutro zaś na udoskonalenie mieszkań i odpowiednie rozszerzenie potrzeb mieszkaniowych robotnika. Jako źródła tych dodatkowych kredytów należy wskazać podatek od właścicieli nieruchomości, przejściowo lokatorów mieszkań, podlegających działaniu ustawy o ochronie lokatorów, i fundusze ubezpieczeń emerytalnych oraz na wypadek choroby.
Wybudowany przez prywatnego przedsiębiorcę i obliczony na zysk dom mieszkalny po pewnym czasie amortyzuje się z opłat czynszowych lokatorów. Ci ostatni spłacili faktycznie wyłożony na budowę kapitał, lecz nie stali się przez to właścicielami zajmowanych mieszkań, natomiast przedsiębiorca ma w dalszym ciągu zapewnioną czystą już rentę. Renta ta albo nadpłata lokatorów ponad ponoszone na koszty utrzymania domu ciężary w przedsiębiorstwie społecznym (np. spółdzielni) mającym na względzie dobro członków byłaby zużyta na rozszerzenie mieszkań, względnie budowę nowych mieszkań udoskonalonego typu. Znajdujemy tu bezwzględne usprawiedliwienie stosowanego np. w Niemczech podatku od właścicieli domów na fundusz budowy nowych mieszkań.
Dalszym źródłem dodatkowej kapitalizacji akcji mieszkaniowo-budowlanej winny być fundusze ubezpieczeń emerytalnych i na wypadek choroby.
Bezwzględnie słusznym jest twierdzenie, że instytucja ubezpieczeniowa winna wpływać na usunięcie przyczyn wywołujących wypadki będące przedmiotem ubezpieczenia. W danym wypadku instytucja ubezpieczeń emerytalnych jest powołaną do działalności mającej na celu przedłużenie życia i zdolności do pracy ubezpieczonych, Kasa Chorych – do podniesienia warunków zdrowotnych ludności. Kwestia mieszkaniowa stanowi jedno z centralnych zagadnień zdrowotności, a co za tym idzie, przedłużenia okresu zdolności do pracy jednostki ludzkiej. Kiedy indziej omówimy postulat rozszerzenia zakresu Kas Chorych na ubezpieczenia emerytalne, tutaj formułujemy tylko zasadę zajmowania się sprawą mieszkaniową przez Kasy Chorych i lokowania funduszów ubezpieczeniowych, przede wszystkim emerytalnych, w akcji mieszkaniowo-budowlanej.
Kto ma być właścicielem domów robotniczych? Oczywiście nie prywatny przedsiębiorca, zainteresowany tylko w ciągnięciu zysku z lokatorów. Popieranie z funduszów społecznych prywatnych przedsiębiorców, obniżenie dla nich stopy procentowej kredytów budowlanych kosztem szerokich mas robotniczych, opłacających czynsz za lokale, nieodpowiadające w najmniejszym stopniu wymaganiom higieny i potrzeb ludzkich, należy uznać z robotniczego punktu widzenia za niedopuszczalne. Czy właścicielem ma być sam robotnik? Konieczność przenoszenia się robotnika z miejsca na miejsce przy warunkach dzisiejszej gospodarki kapitalistycznej, konieczność reformy w dzisiejszym gospodarstwie domowym, wymagającej zbiorowych urządzeń i inwestycji, te i cały szereg innych jeszcze względów, wśród których nie bez znaczenia jest również potrzeba zwalczania ducha i nawyknień drobnomieszczańskich, osłabiających walkę o nowy ustrój społeczny – przemawiają za systemem przewidzianym w angielskim planie Wheatleya w przeciwstawieniu do systemu belgijskiego. Pozostają gminy miejskie i robotnicze spółdzielnie mieszkaniowe czystego typu, to jest takie, które nie odstępują swego majątku członkom, lecz pozostają jego hipotecznym właścicielem, pobierającym czynsz dzierżawny od członków za udzielane im świadczenia. Takie robotnicze spółdzielnie mieszkaniowe powinny być instytucjami scentralizowanymi, silnymi gospodarczo, obejmującymi całą ludność robotniczą danego ośrodka przemysłowego albo też połączonymi na zasadach federacyjnych w jedno zrzeszenie spółdzielni mieszkaniowych danego miasta.
III
Przechodzimy do praktycznych postulatów mieszkaniowych klasy robotniczej w chwili obecnej.
1. Sprawa mieszkaniowa musi stanąć na porządku dziennym ruchu robotniczego w Polsce. Musi ona przestać być tylko tragedią indywidualną rodziny robotniczej, a stać się jednym z ważniejszych zadań do przeprowadzenia przez organizacje powołane do walki o poprawę bytu ekonomicznego robotnika, przez związki zawodowe. W tym celu związki powinny podjąć odpowiednią akcję propagandystyczną: domagać się przedstawicielstwa w Komitetach Rozbudowy tam, gdzie one istnieją lub będą tworzone, oraz dążyć do przeprowadzenia w życie ustalonych dla całego kraju postulatów mieszkaniowych klasy robotniczej. Najlepiej byłoby ześrodkować odpowiednią pracę w specjalnych komisjach mieszkaniowych przy Radach Związków Zawodowych i Głównej Komisji Mieszkaniowej przy KCZZ w Warszawie. Do zadań komisji należałoby prócz wymienionych wyżej gromadzenie i publikowanie odpowiedniego materiału o warunkach mieszkaniowych robotników w Polsce.
2. Za minimum wymagań dla nowo budowanych mieszkań robotniczych w Polsce należy przyznać 2 pokoje z kuchnią z odpowiednimi urządzeniami higienicznymi: odpowiednia wysokość, powierzchnia podłogi, ilość światła, urządzenie kąpielowe jedno (wanna) przynajmniej na 5 mieszkań itd. Kredytowanie budowy mieszkań nieodpowiadającym powyższym warunkom, poza pewną ilością określoną procentowo mieszkań kawalerskich, powinno być zabronione.
3. Najbardziej palącą potrzebą jest budowa mieszkań robotniczych. Budowę tę winny prowadzić miasta i robotnicze spółdzielnie mieszkaniowe. Dlatego przy podziale kredytów winno być uwzględnione przede wszystkim zapotrzebowanie gmin miejskich na budowę domów robotniczych i zapotrzebowanie spółdzielni mieszkaniowych. Udzielanie kredytów nisko procentowych, dzięki wpływom państwowego funduszu rozbudowy miast, na budowę domów dochodowych przez osoby prywatne winno być zakazane. Wyjątek mogą stanowić tylko domy dla robotników i pracowników, budowane przez zatrudniające ich przedsiębiorstwa pod kontrolą związków zawodowych.
4. Robotnicze i pracownicze spółdzielnie mieszkaniowe winny otrzymywać kredyty na budowę do wysokości 95 proc. kosztorysu, łącznie z wartością placu. Ponieważ ustawa o rozbudowie miast przewiduje udzielanie kredytów z państwowego funduszu gospodarczego do wysokości 80 proc. kosztorysu, należy domagać się od gminy miejskiej i od państwa bezzwrotnych subsydiów dla spółdzielni mieszkaniowych w wysokości 15 proc. kosztorysu. Trzeba pamiętać, że spółdzielnie mieszkaniowe będą grupować robotników, którzy nie są w stanie płacić po 100 złotych miesięcznie na budowę własnego mieszkania, jak to czynią zamożni członkowie spółdzielni budowlanych. Mieszkanie robotnicze pozostanie własnością społeczną spółdzielni, tzn. ogółu robotniczego danego miasta, w stosunku do którego gminy i państwo mają dzisiaj obowiązek opieki. To uzasadnia w dostatecznej mierze asygnowanie z budżetu miast i specjalnie w tym celu preliminowanych funduszów w budżecie państwa (Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej), kwot umożliwiających naprawdę walkę z kryzysem mieszkaniowym.
5. Do czasu wprowadzenia jednolitego ustawodawstwa o obowiązkowym ubezpieczeniu emerytalnym związki zawodowe muszą domagać się od przedsiębiorstw świadczeń mieszkaniowych na rzecz zatrudnionych robotników, w postaci opłaty rat na udziały w spółdzielniach mieszkaniowych do określonej wysokości na każdego robotnika. Wskazanym jest przeprowadzenie odpowiedniego przymusu prawnego w drodze ustawodawczej. Tam, gdzie robotnicy są ubezpieczeni emerytalnie, należy dążyć do przeprowadzenia lokaty funduszów ubezpieczeniowych w spółdzielniach mieszkaniowych, zrzeszających ubezpieczonych robotników, względnie pracowników.
Zwolnieni od omówionych wyżej świadczeń na rzecz spółdzielni mieszkaniowych mogłyby być tylko przedsiębiorstwa bądź dostarczające swym robotnikom mieszkań odpowiadających ustalonemu minimum wymagań, bądź ubezpieczające swych pracowników emerytalnie.
6. Obok budowy mieszkalnych domów robotniczych musi być dzisiaj miejsce na budowę pomieszczeń dla instytucji robotniczych: związków zawodowych, spółdzielni itp. Instytucje te gnieżdżą się w lokalach mieszkalnych, częstokroć brak lokalu uniemożliwia należyte rozwinięcie leżącej w interesie ogółu robotniczego działalności. Miasta przewidują szereg inwestycji dla własnych potrzeb; jak wspominaliśmy, na tych inwestycjach opiera się prawie wyłącznie plan budowlany na najbliższy okres czasu m. st. Warszawy. Organizacje robotnicze muszą się domagać, aby w tym planie były uwzględnione ich potrzeby społeczne, aby miasta asygnowały odpowiednią pomoc kredytową towarzystwom budowy domów robotniczych albo aby przykładem Francji tej budowy podejmowały się Rady Związków Zawodowych.
7. Sformułowany przez najwyższą instancję ruchu zawodowego plan mieszkaniowy klasy robotniczej winien zawierać postulat doprowadzenia w najbliższym czasie akcji budowy mieszkań robotniczych do rozmiarów odpowiadających rzeczywistym potrzebom, rozmiarów, które by położyły kres dalszemu katastrofalnemu pogarszaniu się i tak już niemożliwych warunków mieszkaniowych klasy robotniczej i gwarantowały stopniowe wyjście z kryzysu i stopniowe zapewnienie robotnikom mieszkań odpowiadających wymaganiom zdrowotności i przeciętnemu przynajmniej poziomowi potrzeb robotnika europejskiego.
8. Wreszcie w planie tym nie powinno być zapomniane o ogólnym przynajmniej sformułowaniu warunków, w jakich ma się odbywać sama akcja budowlana. Przemysłowcy sformułowali już swój plan polegający na pozbawieniu robotników ich zdobyczy socjalnych, zwiększeniu stopy wyzysku i, co za tym idzie, rentowności przedsiębiorstw. W robotniczym planie mieszkaniowo-budowlanym muszą być sformułowane postulaty utrzymania zdobyczy socjalnych, zapewnienia robotnikom budowlanym i pomocniczych gałęzi przemysłu znośnych zarobków i warunków pracy, zwalczania lichwy przedsiębiorców budowlanych, która nie omieszka się ujawnić, przez zapoczątkowanie tworzenia stowarzyszeń pracy robotników budowlanych (gildii budowlanych), wreszcie zwalczanie spekulacji materiałami budowlanymi przez stabilizację cen tych ostatnich.
Gdy sformułowany tutaj w ogólnych tylko zarysach plan mieszkaniowy klasy robotniczej zostanie odpowiednio rozwinięty i poparty autorytetem Komisji Centralnej Związków Zawodowych, gdy stanie się on obowiązującym, wytyczającym działalność praktyczną radnych socjalistycznych w Radach Miejskich, posłów robotniczych w Sejmie i organizacji robotniczych we wszystkich ośrodkach przemysłowych Polski, wtedy tylko będziemy mogli powiedzieć, że robotnicza akcja mieszkaniowa wchodzi w stadium praktycznego urzeczywistnienia.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w tygodniku „Głos Zagłębia – organ Polskiej Partii Socjalistycznej w Zagłębiu Dąbrowskim” numery 27 i 28, 5 lipca i 12 lipca 1925 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
Tekst ukazał się wcześniej na portalu Lewicowo.pl.
Stanisław Tołwiński (1895-1969) – działacz niepodległościowy, socjalistyczny, spółdzielczy, urbanista. Od roku 1912 działał w Związku Młodzieży Postępowo-Niepodległościowej, w roku 1915 uwięziony przez władze carskie, odzyskał wolność po rewolucji lutowej. Związał się ze spółdzielczością, m.in. był prezesem spożywczej Kooperatywy Robotniczej „Promień” w Warszawie. W latach 1918-1920 członek PPS, jeden z liderów skrajnie lewego skrzydła, opozycyjnego wobec kierownictwa partii. Działacz Związku Robotniczych Stowarzyszeń Spółdzielczych oraz członek Rady Nadzorczej Stowarzyszenia Spółdzielczego „Książka”. Współtwórca „Robotniczego Przeglądu Gospodarczego”. Członek-założyciel, a następnie członek zarządu oraz członek Rady Nadzorczej Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, działacz ruchu spółdzielczości mieszkaniowej, autor wielu opracowań planistycznych. W czasie wojny związany z podziemnymi strukturami spółdzielczymi. 5 marca 1945 r. mianowany prezydentem Warszawy, którą to funkcję pełnił do roku 1950. Od 1946 r. członek PPR, a później PZPR, od 1945 r. posłem na sejm. Od roku 1950 pracownik i członek Prezydium Rady Ministrów oraz zastępca szefa URM.