Rok 1930 był rokiem wyraźnego załamania się ogólnej koniunktury gospodarczej. Działalność jednak naszych piekarni, co musimy stwierdzić z dużym zadowoleniem, utrzymuje się ciągle na wysokim poziomie i rok 1930 jest raczej w stosunku do lat poprzednich, lat nawet tak zwanej „dobrej koniunktury”, rokiem dalszego rozwoju i gruntowania się gospodarki spółdzielczej w tym zakresie.
Wprawdzie ilość piekarni prowadzonych przez spółdzielnie w stosunku do pierwszego roku 1924, objętego statystyką, zmniejsza się niemal każdorocznie, lecz ogólna produkcja oraz stanowisko ich i znaczenie w gospodarce spółdzielni znacznie się poprawia.
Ze stosunkowo bardzo wysokiej produkcji w 1924 roku, wynoszącej 24,5 milionów kg pieczywa, w r. 1930 osiągamy 30,6 milionów kg, co przy przyjęciu wskaźnika 1924 r. za 100 wynosi w 1930 roku 128. W stosunku do lat przejściowych wzrost i rozwój produkcji piekarni w 1930 r. jest znacznie widoczniejszy. Ujemne zjawisko zmniejszenia się ilości spółdzielni, prowadzących piekarnie, tylko częściowo wypływa z powodu likwidacji.
W bardzo wielu wypadkach zmniejszenie się liczby prowadzonych piekarni raczej jest postępem, gdyż spowodowane jest zmianą struktury rozwoju ruchu w danej miejscowości, np. w wypadku łączenia się spółdzielni prowadzących piekarnie, i wtedy osiągnięte rezultaty przedstawiają się dodatnio. Tak jest z piekarniami spółdzielczymi w Łodzi, których statystyka w roku 1924 wymienia 8, a statystyka 1930 tylko 3, jednak ogólna produkcja nie uległa zmniejszeniu.
Przy szczegółowym porównywaniu statystyk za omawiane lata jest bardzo charakterystyczne i to, że ze spisu za rok 1930, w stosunku do 1924, najwięcej zginęło piekarni tych spółdzielni, które w szczegółowych zestawieniach za rok 1924, zamiast liczb, mają oznaczenia „brak danych”.
Stwierdzamy więc, że warsztaty pracy rozrastają się i wzrasta przeciętna dzienna produkcja w stosunku do roku 1924 o 60%, osiągając nigdy nie notowaną wysokość.
Jednocześnie zaznacza się wyraźny kierunek rozwoju piekarstwa spółdzielczego: zamiana drobnych pracowni na typ większych wytwórni. Osiągnięta przeciętna dzienna produkcja na jedną piekarnię 1073 kg pieczywa stawia nasze piekarnie już w rzędzie większych przedsiębiorstw piekarskich.
Rezultaty powyższe, poza umiejętnością przystosowania się do koniunktury dnia i wytrzymaniem przez spółdzielnie ciągłej i trudnej konkurencji z rynkiem prywatnym, w dużej mierze zapisać należy na dobro przeprowadzonej w latach 1927-28 mechanizacji naszych piekarni.
Wysiłki w tym kierunku w wielu wypadkach jednak stworzyły poważne trudności finansowe dla całości gospodarki poszczególnych spółdzielni. Dają się one odczuwać obecnie i będą ciążyły w najbliższej przyszłości, lecz w ekspansji produkcji spółdzielczej mechanizacja niewątpliwie spełniła bardzo dodatnią rolę.
W spłacaniu wypożyczonych kapitałów każdy rok przynosi nieco polepszenia i gdy sprawa możliwości finansowych dla spółdzielni straci na swej obecnej ostrości, wtedy dopiero okażą się w całej pełni dodatnie skutki przeprowadzonych inwestycji i celowości dokonanych wysiłków.
Rozwój gospodarczy piekarni i przechodzenie ich do rzędu większych wytwórni automatycznie przynosi z sobą wiele dodatnich zjawisk gospodarczych, możliwych tylko w większych warsztatach pracy.
Jednym z głównych rezultatów jest wzrost ilościowy produkcji na dzień i pracownika; postęp w tym kierunku jest wyraźny i ogólna liczba dla roku 1930 wynosi 171 kg. W stosunku do lat ubiegłych jest to znaczny postęp, lecz jeszcze dużo mamy w tym zakresie do zrobienia. Statystyka naszych najbliższych zachodnich sąsiadów, Związku Niemieckich Spółdzielni Spożywców „G.E.C.” w Czechosłowacji za ten sam okres wykazuje wydajność 293 kg pieczywa na dzień i pracownika. Taka wysoka przeciętna wydajność ma swoją przyczynę w większym niż u nas stopniu przeprowadzonej mechanizacji i w nieporównanie większych rozmiarach niemieckich piekarni. Tam 21 piekarni wyprodukowało 16 532 503 kg pieczywa, u nas zaś 95 piekarni tylko 30 644 415 kg. Wreszcie jest tam inny stosunek wypieku chleba pszennego do żytniego, który u nas, zwłaszcza w ostatnim roku, wyraźnie skłania się na korzyść pszennego pieczywa, wymagającego większej pracy, wskutek czego obniża się przeciętna wydajność na poszczególnego pracownika.
Analiza gospodarki piekarni pod względem dochodowości, a więc zysku brutto, i kosztów prowadzenia wytwórni niewątpliwie dodatnio zaznacza się w statystyce 1930 roku. Rezultatów gospodarki piekarni za rok ubiegły 1931 ogłoszonych jeszcze nie mamy, jednak częściowe dane, zebrane przez Wydział Lustracyjny, tyczące się wysokości produkcji za pierwsze trzy kwartały 1931 roku, wskazują, że i ten tak ciężki rok gospodarczy, piekarnie zwycięsko przetrzymują. Łączna produkcja dwudziestu dwóch większych piekarni, nadsyłających miesięczne sprawozdania, wykazała 15 000 938 kg w stosunku do 14 977 780 kg produkcji pieczywa tych samych spółdzielni i za ten sam czas roku 1930.
Biorąc pod uwagę ogólne warunki pracy roku ubiegłego, a więc zmniejszenie się ogólnych obrotów spółdzielni więcej jak o 10% ogólny spadek konsumpcji i jej pogarszanie się jakościowe przez zastępowanie chleba tańszymi kartoflami, takie rezultaty niewątpliwie musimy uznać za zupełnie pomyślne.
Należy wreszcie zaznaczyć, że ogólne warunki pracy stają się coraz trudniejsze nie tylko przez trudności płynące z ogólnego ciężkiego położenia gospodarczego, ale i bardzo zaostrzającej się walki z silnym piekarstwem prywatnym.
Nie chcemy bynajmniej przez to powiedzieć, że dawniej prywatne piekarstwo walki nie prowadziło; przeciwnie – poszczególne napaści i chęć szkodzenia datuje się od momentu założenia pierwszej piekarni spółdzielczej, lecz systematyczna kampania i wystąpienia przeciwko spółdzielniom powstały dopiero w ostatnich latach. Organizacyjnie piekarstwo prywatne bardzo się obecnie podniosło i nabrało znaczenia.
Na czele ogólnokrajowych organizacji piekarskich, dotychczas słabych, bez powagi i bez środków materialnych, stanęło kilku poważniejszych ludzi. Teraz bez wątpienia organizacje te odnoszą poważne sukcesy, które uderzają w nasze piekarstwo. Takim sukcesem jest uzyskanie odroczenia wprowadzenia w życie ustawy z dn. 29.10.1929 r. o dostosowaniu istniejących piekarni do wydanych przepisów o urządzeniu pomieszczeń piekarskich.
Termin ostateczny był wyznaczony ustawą na 31 grudnia 1931 r. i rezultatem wykonania tej ustawy powinno być zamknięcie licznych setek drobnych, mieszczących się po suterenach i komórkach piekarenek, które nie tylko są rozsadnikiem chorób, ale i ekonomicznie bardzo szkodzą należycie postawionym warsztatom pracy.
W samym okręgu warszawskim takich piekarenek, utrzymywanych poniżej najskromniejszych wymagań higieny, wojewódzka komisja, składająca się zarówno z przedstawicieli władz, jak i piekarzy, zakwalifikowała około dwustu.
Poza tym nastąpiło orzeczenie Trybunału Administracyjnego, że w tej sprawie decyzje komisji wojewódzkich nie są ostateczne i w każdym wypadku musi rozstrzygać Ministerstwo. W praktyce więc termin zamknięcia znacznie się oddala.
Drugą, nie mniej ważną sprawą dla naszych spółdzielni, jest kwestia wprowadzenia w życie ustawy o mechanizacji piekarni, której pierwszy termin już upłynął, a nowy został wyznaczony na 31.12.1933 roku. Widocznie i ten dosyć jeszcze daleki termin zupełnie nie dogadza piekarstwu prywatnemu, bo poszczególne sejmiki piekarskie, zjazdy dzielnicowe i ogólne pod kierunkiem organizacji centralnych zgodnie uchwalają żądania przeniesienia go do końca 1938 roku, czyli w praktyce do zupełnego pogrzebania tak celowej reformy.
Akcja organizacji piekarskich w jednym i drugim kierunku stwarza dla piekarni spółdzielczych bardzo trudną sytuację i umożliwia konkurencję opartą na niewiarygodnym wyzysku pracy i zaniedbaniu najmniejszych nawet wydatków, by zapewnić spożywcy choćby minimalne warunki otrzymania niezakażonego pieczywa.
Działalność władz administracyjnych w tak celowo pomyślanej przed paru laty akcji uzdrowienia stosunków w piekarstwie widocznie uległa zahamowaniu i spółdzielnie mogą liczyć tylko na własne siły.
Istniejącym więc warunkom powinny przeciwstawić silną i zdecydowaną propagandę między spożywcami korzyści, jakie im daje chleb wykonany w czystej zmechanizowanej piekarni w stosunku do szkodliwości chleba wyprodukowanego niehigienicznie.
Jest to dla nich właściwy teren pracy i najsłuszniejszy sposób zdobycia spożywcy.
Omawiając akcję prywatnego piekarstwa w kierunku obrony swoich interesów, nie możemy pominąć złośliwego, a stałego wysuwania przeciwko nam argumentów z powodu upadku w roku ubiegłym paru większych piekarni, opartych na podstawach gospodarki społecznej. Ciągle wysuwana jest sprawa miejskiej piekarni mechanicznej w Warszawie i obecnie upadek piekarni „Manna” w Hajdukach Wielkich na Górnym Śląsku.
Ani z jedną, ani z drugą ruch spółdzielczy nic nie ma wspólnego, niemniej ich upadek jest przytaczany jako argument przeciwko w ogóle gospodarce społecznej.
Poza tymi przykładami oczywiście wysuwana jest „Produkcja” w Sosnowcu. Upadek jej, jako placówki spółdzielczej, musimy zapisać na nasz minus, lecz kto istotnie zechce wejść w istotę powodów upadku „Produkcji”, ten nie będzie tym przykrym wypadkiem obarczał całego ruchu. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że gdyby były wypełnione przyrzeczenia i przeprowadzone zarządzenia likwidacji kilkudziesięciu nędznych i niebezpiecznych nor na terenie Sosnowca, które nazywają się piekarniami, i „Produkcja” była postawioną w normalne warunki konkurencyjne z porządnie postawionymi piekarniami, rezultaty na pewno byłyby inne.
Te w ogólnych zarysach przytoczone trudności, jakie spotyka piekarstwo spółdzielcze ze strony piekarstwa prywatnego, tym bardziej jeszcze podkreślają jego znaczenie i żywotność i nakazują jak największą uwagę nad tą gałęzią naszej pracy spółdzielczej.
Wydział Lustracyjny Związku całkowicie docenia wysiłki spółdzielni w tym kierunku. Wprowadzono kilka ważnych innowacji w Instruktoriacie piekarskim, które przy współdziałaniu samych spółdzielni mogą im przynieść poważne usługi. Jednym z takich podstawowych posunięć w kierunku usprawnienia gospodarki piekarni jest wprowadzenie miesięcznych sprawozdań, które będą podlegały stałemu badaniu i pozwolą szybko w zarodku usuwać braki; drugim zaś – wprowadzenie stanowiska instruktora – majstra do praktycznego nauczania racjonalnego przeprowadzania pracy w piekarni. Zorganizowane w Kielcach laboratorium badawcze mąki i zaczynów uzupełni na rok bieżący całokształt prac nad dalszym usprawnianiem tego tak ważnego zadania spółdzielni w zakresie zaopatrywania spożywców w zdrowy i tani chleb.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Społem! Dwutygodnik poświęcony praktyce spółdzielni spożywców”, będącym organem Związku Spółdzielni Spożywców RP. Od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
Julian Bugajski (1885-1958) – działacz spółdzielczy, już po maturze w 903 r. związał się z raczkującą spółdzielczością spożywców. Był jednym z pierwszych działaczy nowoczesnej spółdzielczości spożywców, skupionej wokół pisma „Społem” od II połowy I dekady XX wieku. W latach 1908-1911 był kierownikiem Spółdzielni Spożywców „Społem” w Pabianicach. Następnie pełnił funkcję lustratora (kontrolera) w ogólnopolskim związku spółdzielczości spożywców. Na początku II dekady XX wieku utworzył spółdzielnię spożywców „Jedność” w Częstochowie, którą kierował aż do roku 1930 – była to jedna z najbardziej prężnych lokalnych spółdzielni w skali Polski (w szczytowym okresie rozkwitu miała 33 sklepy, bazar z tkaninami i obuwiem, warsztat szewski, dwie jadłodajnie, piekarnię, rzeźnię, skład drewna z własną bocznicą kolejową, zbiorniki nafty; zatrudniała 180 pracowników i miała 8500 członków). Był także szefem regionalnego oddziału „Społem”. Od roku 1915 był członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej, w latach 1925-1930 dwukrotnie z listy PPS wybierany radnym w Częstochowie oraz przewodniczącym Rady Miejskiej. Od roku 1930 wszedł w skład zarządu Związku Spółdzielni Spożywców „Społem” w Warszawie, gdzie odpowiadał za rozwój własnej działalności produkcyjnej Związku, m.in. kierował pracami przy stworzeniu zakładów przetwórstwa owocowego w Dwikozach, rozbudową fabryki słodyczy we Włocławku, budową drożdżowni przy spółdzielczych zakładach w Kielcach. W czasie okupacji pracował w „Społem”, angażował się w pomoc podziemiu antyhitlerowskiemu oraz organizowaniem schronienia dla osób ściganych przez Niemców. Po 1945 r. nie angażował się politycznie, pracował w „Społem”, był jednak coraz bardziej marginalizowany, a w apogeum stalinizmu został zwolniony z pracy i poddany zajadłej krytyce. W II RP był autorem fachowych podręczników dla spółdzielców – „Piekarnie przy stowarzyszeniu spożywców”, „Masarnie przy stowarzyszeniu spożywców”, a także redaktorem „Podręcznika dla sklepowych spółdzielni spożywców”. W mroku 1937 odznaczony Krzyżem Niepodległości.
Tekst ukazał się wcześniej na portalu Lewicowo.pl.