Zadania kulturalno-oświatowe spółdzielczości mieszkaniowej [1936]

1

Spółdzielczość stwarza płaszczyznę zetknięcia się ludzi na polu interesów gospodarczych. Jeżeli jednak taka platforma powstaje, jeżeli takie zetknięcie się następuje, stanowi to zjawisko socjologiczne, które swym znaczeniem i swymi rozmiarami wyrasta ponad swe podłoże ekonomiczne. Zespół ludzki bez względu na to, przez jakie czynniki został wytworzony, żyje pełnią życia i ogarnia najróżnorodniejsze dziedziny. Rodzina, zespół, który powstał dla zachowania gatunku, staje się organizacją społeczną o wszechstronnych możliwościach, staje się zjawiskiem socjologicznym o olbrzymiej rozpiętości celów i zadań. Każda organizacja ludzka posiada swój cel zasadniczy, który jest przyczyną jej powstania, ale równocześnie, jako skupisko ludzkie, świadomie czy nieświadomie, powoduje pewne konsekwencje społeczne i służy nieraz całemu szeregowi dalszych celów. Jeżeli zatem dany zespół społeczny został powołany do życia dla spełnienia zadań gospodarczych, nic dziwnego, że powstaje nad nimi nadbudowa innych zadań, z zadaniami kulturalnymi na czele.

Rozległość zadań, których dany zespół ludzi się podejmuje, zależy od tego: 1) jak głęboko sięga ów zespół w życie swych członków i 2) jak szeroka jest ta platforma zetknięcia się. Jeżeli idzie o pierwszy z tych czynników, zespół o charakterze gospodarczym posiada wszelkie warunki po temu, aby silnie przykuć do siebie zrzeszonych w swym łonie członków. Interesy gospodarcze sięgają tak głęboko w życie, że stają się najsilniejszym węzłem spajającym ludzi. I dlatego też przed takimi organizacjami ścielą się największe możliwości społeczne, jak również na nie spadają największe obowiązki w kierunku poszerzenia swej działalności. Drugi czynnik, jaką dana organizacja społeczna stwarza szeroką płaszczyznę skupienia się ludzi, jest różny w różnych formach ruchu spółdzielczego. Najmniejsze pod tym względem możliwości przedstawia spółdzielczość spożywców, albowiem skupia ona ludzi w pewnych tylko, stosunkowo rzadkich momentach i posiada też ograniczoną możność oddziaływania. Szerszym znacznie jest pod tym względem zasięg spółdzielczości pracy. Skupia ona bowiem ludzi przy pomocy najbardziej żywotnych interesów życiowych, staje się osią ich życia, i czyni to na przestrzeni czasu możliwie szerokiej. Zespalanie ludzi w ciągu długości dnia pracy stwarza jedną z najważniejszych więzi społecznych. Istnieje jednak i przeszkoda w rozwinięciu dodatkowej, ubocznej działalności. Jest nią intensywność, z jaką zespół poświęca się w obrębie tego czasu swej zasadniczej, głównej funkcji.

Najszersze horyzonty otwierają się przed spółdzielczością mieszkaniową. Składa się na to szereg powodów. Po pierwsze więc – ta forma spółdzielczości skupia swych członków stale na jednym terenie, na jednej wspólnej przestrzeni, stwarza ciągłe współżycie, a nie tylko dorywcze, jak inne formy spółdzielczości. Po drugie – zespolenie jest pod względem czasu najintensywniejsze, gdyż zespoleni nie schodzą się wyjątkowo, jak w innych typach organizacji, ale odwrotnie – wyjątkowo się rozchodzą. Niejednokrotnie nie opuszcza się wspólnej siedziby nawet dla pracy, bo częstokroć praca ta odbywa się na terenie spółdzielni (wolne zawody, rzemieślnicy, osoby zatrudnione w różny sposób przez samą spółdzielnię lub instytucje na jej terenie istniejące). Po trzecie wreszcie – spółdzielnia mieszkaniowa swą bezpośrednią działalnością nie przytłacza swych członków w tym stopniu jak inne formy spółdzielczości i zostawia im wiele czasu do rozwinięcia innych form działania. Najważniejszą rolę odgrywa to, że spółdzielnia taka skupia swych członków w czasie ich wywczasów, a więc stwarza możność wypełnienia tych chwil działalnością społeczną.

Spółdzielczość w ogólności, a spółdzielczość mieszkaniowa w szczególności, stanowi zatem teren dla rozwinięcia na podłożu swej zasadniczej działalności gospodarczej szeroko zakreślonej działalności oświatowo-kulturalnej. Zaznaczyliśmy powyżej, że ta nadbudowa zadań może mieć charakter świadomy lub nieświadomy, planowy lub przypadkowy. Nie ma powodu uzasadniać, że należy dążyć do tego, aby zawsze była świadomą i planową. Skupienie ludzkie na mocy swego prawa bezwładności zacznie z pewnością współżyć, współdziałać i zaspakajać swe potrzeby kulturalno-oświatowe. Ale te samorzutne i żywiołowe tendencje tylko drogą zorganizowanej i planowej akcji można przekształcić w wielką działalność, mającą na celu luźne i często przypadkowe skupisko ludzkie przetworzyć w świadomą swych celów i zadań społeczność. Bo to wszakże musi być naszą zasadniczą dążnością. Ta czy inna potrzeba ekonomiczna ściąga nas do ruchu spółdzielczego. Stanowi ona jednak tylko punkt wyjścia. Doszedłszy najpierw do przekonania, że trzeba się łączyć i solidarnie działać, aby osiągnąć tę konkretną potrzebę, która nas skłoniła do wstąpienia do spółdzielni, musimy z kolei dojść do wniosku, że i szereg innych potrzeb możemy również najlepiej zaspokoić przez współdziałanie i zorganizowaną współpracę. Szczytowym punktem rozgrywającego się w naszej świadomości procesu będzie wytworzenie się przekonania, że stanowimy zorganizowaną społeczność, obejmującą całokształt życia.

Działalność kulturalno-oświatowa spółdzielni ma zatem przed sobą podwójne zadanie: 1) zadanie wychowawcze, 2) zaspokojenie potrzeb osób zespolonych w spółdzielni w dziedzinie oświatowej. Rola wychowawcza polega: 1) na wytworzeniu świadomości spółdzielczej, jako części ogólnej świadomości świata pracy, 2) na uformowaniu całkowitego światopoglądu, określającego stosunek jednostki do życia, procesu rozwoju społecznego i historii. Zadania wychowawcze oświatowej roboty spółdzielczej wynikają ze społecznego charakteru instytucji. Konieczność zaspokojenia oświatowych potrzeb zespołu członkowskiego jest rezultatem indywidualnych lub zbiorowych postulatów uczestników tego zespołu. Częstokroć te potrzeby mogą iść po tej samej linii, po której idą zadania wychowawcze. Dzieje się to wtedy, kiedy członkowie instytucji sami pragną pogłębić swą świadomość spółdzielczą i społeczną. Niezależnie od tego istnieją jednak rozliczne potrzeby oświatowe nie stojące w bezpośrednim związku z zadaniami wychowawczymi zrzeszenia spółdzielczego, a wynikające z najrozmaitszych potrzeb i interesów członków instytucji. Potrzeby oświatowe mogą zatem dzielić się na różne kategorie, na: 1) potrzeby kształcenia przedszkolnego i szkolnego dzieci członków spółdzielni, 2) potrzeby dokształcania i opieki świetlicowej nad takimiż dziećmi, 3) potrzeby oświatowe dorastającej młodzieży zamieszkującej teren spółdzielni, 4) potrzeby dokształcania zawodowego członków instytucji, 5) potrzeby pogłębienia i rozszerzenia ogólnego wykształcenia tychże członków, a przynajmniej podtrzymywania go na poziomie rozwijającej się wiedzy, 6) potrzeby pogłębienia świadomości społecznej i ideowej.

Powstaje zatem zagadnienie, czy te wszystkie zadania oświatowe i kulturalne, wynikające zarówno z założeń wychowawczych ruchu spółdzielczego, jak i z potrzeb stworzonego przez spółdzielczość zrzeszenia ludzkiego, muszą zostać spełnione na terenie samej spółdzielni. Istnieją wszak instytucje specjalnie poświęcone tym czy innym zagadnieniom, szkoły i przedszkola, świetlice i ogniska, kursy i specjalne towarzystwa. Czyż spółdzielnia mieszkaniowa nie może zadowolić się dostarczeniem swym członkom mieszkania, a pozostawić troskę o inne sprawy tamtym instytucjom o szerszym terenie działania niż spółdzielnia?

Bez wątpienia, że czasem jest to konieczne i nieuniknione. Zupełna samowystarczalność spółdzielni we wszystkich dziedzinach jest niewykonalna. Nie byłoby zresztą nawet pożądane, aby spółdzielnia odcięła się całkiem od reszty społeczeństwa. Jej zadaniem jest przecież oddziaływać na otoczenie i nie może ani zrywać, ani osłabiać z nim kontaktu. Są jednak poważne względy przemawiające za powodzeniem w miarę możności i istotnej potrzeby własnej działalności. O zadaniach wychowawczych już wspominaliśmy. Oddziaływanie na otoczenie może zostać osiągnięte szeregiem środków, ale nieostatnim z nich jest prowadzenie własnej, imponującej działalności i osiągnięcie podziw budzących wyników. Aby móc oddziaływać na społeczeństwo, trzeba najpierw stworzyć ośrodek zdolny do oddziaływania. Jeżeli zespół spółdzielczy rozpłynie się bez reszty wśród otaczającego go morza, przestanie on odgrywać rolę społeczną. Aby móc się rozpływać, musi on najpierw stworzyć wartość nierozpuszczającą się. Przypuśćmy, że spółdzielnia nie stworzy własnej szkoły, ale rozdzieli swój zespół dzieci między istniejące szkoły. Nie wyniknie z tego żadna korzyść społeczna. Ale stworzenie własnej, wzorowej szkoły jest faktem społecznym o wielkich konsekwencjach. Aby oddziaływać, trzeba samemu najpierw coś znaczyć. Naturalnie, że wszystko zależy od okoliczności. Jeżeli na terenie, na którym działa spółdzielnia, istnieją instytucje odpowiadające swą platformą ideową i poziomem celom przez spółdzielnię zakreślonym, ofiarowanie swej współpracy jest koniecznością. Jeżeli jednak takich nie ma, przed inicjatywą i twórczością spółdzielczą otwiera się pole działania.

Zależy to następnie od tego, jaki wielki zespół został przez spółdzielnię zorganizowany. Jeżeli jest on tak wielki, że może wypełnić ramy własnych instytucji, jest ze wszech miar pożądane, aby potrzeby mogły zostać na miejscu zaspokojone. Konsumpcja oświatowa się kurczy, gdy nie jest ona dostatecznie udostępniona. Zresztą pamiętać należy o tym, że wielkie spółdzielnie mieszkaniowe z reguły powstają nie w zaludnionych i zagospodarowanych ośrodkach, ale na nowych terenach, nie objętych siecią organizacyjną. Dla takich terenów własna działalność oświatowo-kulturalna jest nieraz kardynalnym warunkiem istnienia w ogóle takiej działalności.

Jeżeli zatem zgadzamy się na to, że zależnie od okoliczności na terenie spółdzielni musi być prowadzona szersza lub węższa własna działalność oświatowo-kulturalna, powstaje z kolei pytanie, czy zadania te ma spełniać spółdzielnia sama bezpośrednio, czy też na terenie spółdzielni winny zostać powołane do życia specjalne instytucje temu celowi poświęcone. Zagadnienie to nie jest zasadnicze, ale raczej natury praktycznej. Nie może tu być zatem bezwzględnej recepty. Rzecz zależy od warunków, czasem wystarczy organ oświatowy spółdzielni, czasem pożądane jest stworzenie specjalnej instytucji. Wypowiadamy się jednak raczej za tą drugą koncepcją. Instytucja powołana do spełniania zadań gospodarczych musi z natury rzeczy kłaść na nie główny nacisk i poświęcać im główną uwagę. Z konieczności inne zadania znajdą się na drugim planie. Podział zadań między kilka instytucji, idących z sobą ręka w rękę i pracujących w rytm jednej wspólnej idei, zapewnia poszczególnym zadaniom specjalną opiekę. Zadania gospodarcze są związane z palącymi interesami chwili bieżącej, zagadnienia oświatowe są podporządkowane celom wychowawczym, są zatem w pierwszym rzędzie zagadnieniami przyszłości. Jeżeli te różnorakie zadania złączymy pod kierownictwem jednej i tej samej egzekutywy, z natury rzeczy wytworzy się hierarchia zadań i bieżące interesy przytłoczą zawsze sprawy, których waga daje się odczuć dopiero w perspektywie przyszłości. I jeszcze jeden wzgląd niemałego znaczenia. Praca oświatowa wymaga innych kwalifikacji i innego nastawienia niż praca gospodarcza. Nie należy tymi ciężarami obarczać ludzi nawykłych do dźwigania zgoła innych ciężarów. I wreszcie rzecz podstawowa. Zadaniem spółdzielni jest wciągać jak najwięcej ludzi do pracy. Zespół złożony z niewielkiej grupy kierowniczej i biernego ogółu nie jest wzorem dla ruchu spółdzielczego. Zasada winna być inna: jak najmniej członków biernych, jak najwięcej członków czynnych, i daleko posunięty podział pracy między nimi. A pole pracy jest tak szerokie, że wielu, bardzo wielu na nim się zmieści, nie przeszkadzając sobie wzajemnie.

Stwierdziliśmy już powyżej, że społeczność spółdzielcza nie może być zamkniętą wyspą, żyjącą całkowicie odrębnym życiem. Gdyby przestała być częścią społeczeństwa, straciłaby cały swój sens. Żywić przekonanie, że pewna grupa może wyodrębnić się od całości i osiągnąć szczęście, sprowadza nas na poziom złudzeń utopijnego socjalizmu. Uspołecznienie życia, które jest zadaniem spółdzielczości, może zostać osiągnięte tylko w zmaganiach prowadzonych przez całe społeczeństwo. W tej walce hufiec spółdzielczy może wraz z innymi organizacjami społecznymi stanowić straż przednią, nie może jednak w żadnym wypadku sam tej walki stoczyć i wygrać. Społeczność spółdzielcza jest organicznie włączona w istniejący ustrój i tysiącem nici związana z całokształtem jego warunków społecznych i ekonomicznych. Jest komórką nowego życia, która wrosła w stary świat, jest drzewem przyszłości zaszczepionym na pniu teraźniejszości. Nie ma więc miejsca na wyspiarski stosunek do istniejącego życia. Wszystkie jego dole i niedole, jego dobro i zło wywierają przemożny wpływ na nasze warunki życiowe. Społeczność spółdzielcza musi zatem kroczyć z całym społeczeństwem.

Spółdzielczość przysłuża się już przez to społeczeństwu, że tworzy dlań wzór nowego życia. Tworząc realny, konkretny ułamek tego życia sprowadza marzenia społeczne na ziemię. Przestają one być religijną wiarą w pośmiertne szczęście, stają się w świadomości człowieka osiągalną rzeczywistością. A rzeczy osiągalne najsilniej wpływają na społeczeństwo, silniej od nędzy. Z nędzy rodzi się tylko głuchy bunt. Natomiast wola zdobycia wyższego poziomu życia, oparta o osiągnięte zdobycze, jest źródłem wielkich przemian społecznych. Tam, gdzie spółdzielczość osiągnie przy pomocy solidarnego wysiłku takie rezultaty, które w dzisiejszych warunkach są możliwe, tęsknota za całkowitą przebudową życia stanie się faktem.

Ale na tym nie może się kończyć stosunek społeczności spółdzielczej do reszty społeczeństwa. Ta rola jest bierna, jest to oddziaływanie przy pomocy ciężaru bezwładności swej zawartości ideowej. Konieczną jest nie mniej rola czynna, świadoma wywierania swego wpływu. I dlatego powstaje zagadnienie, czy działalność kulturalno-oświatowa zespołu spółdzielczego ma się całkowicie zamykać we własnych ramach? Czy instytucje spółdzielcze zajmujące się tą działalnością winny oddziaływać na otoczenie? Nie ma tu miejsca na wątpliwości. Jeżeli spółdzielnia wytwarza koło siebie ośrodek kultury i oświaty, musi on mieć promienie twórcze zdolności. Promienie te muszą przepalić najpierw obojętność, a potem wytworzyć gotowość współpracy i współdziałania. Tak pod względem gospodarczym, jak i pod względem oświatowym ruch spółdzielczy winien do siebie przyciągać.

Wychować społeczność spółdzielczą i rzucić ją w grunt społeczny jako ziarno, które będzie tam kiełkować, oto dwa największe zadania ruchu spółdzielczego w dziedzinie oświatowo-kulturalnej działalności.


Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w „Biuletynie Związku Spółdzielni i Zrzeszeń Pracowniczych RP” nr 14, listopad 1936. Od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł. Pismo, w którym opublikowano tekst, było organem prasowym centralnej organizacji zrzeszającej polskie spółdzielnie mieszkaniowe.

Tekst ukazał się wcześniej na portalu Lewicowo.pl.