W warunkach obecnych jedyną obroną sensu życia jest dla obywatela-Polaka praca dla dobra swoich obywateli, dla pożytku przyszłych pokoleń, dla szczęścia i wyzwolenia Narodu.
Edward Milewski
3 maja upływa rok od chwili, w której szeregi nasze opuścił na zawsze Towarzysz pracy o wielkim, gorącym sercu, pięknej, czystej duszy, światłym, niezwykle bogatym umyśle – Człowiek wielkiego hartu i charakteru – Człowiek czynu i talentu – Szermierz niestrudzony sprawy robotniczej, sprawy Sprawiedliwości i Postępu, Towarzysz Edward Milewski.
Wśród huku armat, zgliszczy i rumowisk zniszczonych ziem Polski, wśród wypadków przewalających się z zawrotną szybkością poprzez Europę, wśród tej całej ponurej tragedii chwili obecnej nie jesteśmy jeszcze w stanie uświadomić sobie w pełni, jak wielką, jak bolesną stratę poniósł polski i międzynarodowy ruch robotniczy przez los ślepy, los zły i okrutny, który zabrał nam Jego nagle, niespodzianie, w sile wieku i twórczości czynu, skutkiem choroby serca, o której ani On, ani nikt nie wiedział.
W dziedzinie pracy społecznej nieśmiertelną zasługą Zmarłego jest fakt, że on pierwszy w Polsce odkrył socjalistyczną wartość ruchu spółdzielczego, w którym widział nie tylko genialny sposób gromadzenia oszczędności, nie tylko udoskonalony mechanizm handlu, ale przede wszystkim potężny oręż dla tworzenia własności kolektywnej, dla rugowania zysków kapitalistycznych, a więc dla stopniowej przebudowy obecnego ekonomicznego ustroju na ustrój taki, jaki odpowiada tęsknotom naszym i ideałom. W Jego mniemaniu socjalizm winien być już dzisiaj nie tylko krytykującym i burzącym, ale równocześnie budującym i twórczym. Sięgnąć musi do nowej formy walki klasowej: do stopniowego wywłaszczania kapitału z jego zdolności do przynoszenia zysków i do użycia tych, przekazanych wspólnemu posiadaniu kwot, dla budowy społecznej według własnych naszych planów.
Znamienną jest droga, po której Tow. Milewski doszedł do uświadomienia sobie, że posłannictwem Jego jest praca nad nową organizacją sił ekonomicznych dla wychowania nowego człowieka. Artysta z natury, rozkochany w przyrodzie, w sztuce, w poezji, w muzyce, w malarstwie, poszukujący wszędzie piękna, obdarzony niezwykłą wrażliwością, silniej i boleśniej odczuwać musiał całą ohydę krzywdy społecznej obecnego ustroju ekonomicznego. I to go przywiodło i przywieść musiało do działalności społecznej, w której upatrywał najwyższą twórczość i najwyższy artyzm, artyzm tworzenia nowych stosunków, nowego życia.
Ta ewolucja od sztuki czystej ku zmaganiu się z samym życiem, ku tej pracy stopniowej, cierpliwej, codziennej, bezustannej, nie obeszła się bez ciężkich załamań natury i upodobań osobistych. Wiara w owocność wcielania w czyn zasad antykapitalistycznych kooperatyzmu była jednak tak silną i gorącą, że zdołała pokonać odrazę, jaką umysł tak żywy i tak bogaty zwykł żywić dla tej całej żmudnej pracy praktyki spółdzielczej, dla strony technicznej, handlowej, przemysłowej, kalkulacyjnej naszego ruchu.
W ostatnim dziesięcioleciu nie danym było tow. Milewskiemu pracować w Królestwie – za udział swój w ruchu rewolucyjnym schronić się musiał przed okrucieństwem moskiewskiego najeźdźcy do Galicji. Tam w warunkach moralnie jak najgorszych, wśród obskurantyzmu i zacofania otoczenia słowem, piórem i czynem, jako prelegent, redaktor czasopism „Odrodzenie” i „Zjednoczenie”, oraz jako założyciel i dusza Lwowskiego Stowarzyszania Spożywczego uczył niestrudzenie, w jaki sposób już dziś nowe życie tworzyć mamy sami, niezmordowanym czynem budować oświeconą, zamożną, wielką moralnie Niepodległą Polskę Ludową, budować na zasadach nowej nauki, drogą samopomocy mas ludowych i należytej organizacji ich siły spożycia.
Władając niezrównanym darem słowa, czarującym bogactwem i siłą stylu, a nade wszystko dzięki tak bardzo silnemu odczuciu krzywdy społecznej – Zmarły posiadał rzadką zdolność przemawiania do dusz ludzkich, toteż udało mu się skupić pod sztandarem pracy spółdzielczej zastępy młodzieży akademickiej, potrafił dotrzeć do rzesz robotniczych, w Polsce dotychczas dla kooperatyzmu obojętnych, oraz rozbudzić zainteresowanie wśród nauczycielstwa ludowego, na kursach których niejednokrotnie wykładał.
Słowem pozyskał dla idei współdzielczej żywioły te, które z natury rzeczy maszerują w lewym skrzydle społeczeństwa i bez udziału których nie masz trwałego powodzenia poczynań społecznych.
Praca Tow. Milewskiego „Sklepy Społeczne” stanowi, rzec można, nowy etap w rozwoju myśli spółdzielczej w Polsce – dążeniom może niezupełnie uświadomionym i ideałom, może niezbyt daleko sięgającym, przeciwstawia Autor szerokie horyzonty przebudowy społecznej.
Wpływ, jaki książka ta wywarła na światopogląd naszej młodzieży akademickiej w Galicji i za granicą, jest głęboki – dzisiejsi młodzi bojownicy idei spółdzielczej niemal wszyscy wychowali się na „Sklepach Społecznych”.
Z innych prac literackich zanotujmy z lat młodości „górnych i chmurnych” zbiorek wierszy rewolucyjnych „Kwitnące ciernie”. Referat pt. „Kooperatyzm a kwestia robotnicza”, który zyskał gorące uznanie świata naukowego na Zjeździe Ekonomistów i Prawników we Lwowie r. 1913 dzięki socjologicznemu ujęciu przedmiotu. Dalej broszura w sprawie „Samokształcenia Spółdzielczego”, w której po raz pierwszy kooperatyzm zostaje traktowany metodą materializmu historycznego jako konieczność dziejowa obecnego stadium rozwoju kapitalizmu.
Ponadto pozostała wielka liczba prac mniejszych i większych, z których niektóre stanowią prawdziwe arcydzieła, a które są rozproszone w rocznikach „Odrodzenia”, w „Społem”, w „Zjednoczeniu” i innych pismach.
Już jako wydawnictwo pośmiertne wyszły materiały do popularnych wykładów pt. „Kooperacja i jej znaczenie w Polsce”.
Nazwisko Edwarda Milewskiego nie było również obcym w spółdzielczej literaturze zagranicznej. Ceniony przez międzynarodowych przywódców ruchu kooperatystycznego niejednokrotnie zabierał głos w prasie zagranicznej, między innymi w r. 1911 po Międzynarodowym Kongresie Spółdzielczym w Hamburgu, gdzie odmówiono odrębnego przedstawicielstwa narodowi polskiemu, upomina się o prawa Polski w silnym artykule pt. „O prawa narodów”, który został pomieszczony w 3 językach w Międzynarodowym Biuletynie i był komentowany w całej prasie międzynarodowej.
***
Nie nadeszła jeszcze chwila, która by pozwoliła kooperatystom polskim, towarzyszom pracy i uczniom Zmarłego, zebrać się, by obmyśleć najgodniejszy sposób uczczenia pamięci Tego, Kogo kooperatyzm Polski mimo Jego młodego wieku uważać musi za swego Mistrza i Przodownika.
Teraz, w pierwszą rocznicę zgonu, pragniemy tylko pokrzepić naszych towarzyszy w tych tak bardzo ciężkich warunkach pracy przypomnieniem wskazań, jakie w jednej z ostatnich swoich prac Edward Milewski nam pozostawił:
Zawsze ku słońcu wiary i nigdy, mimo przeciwności, w otchłanie zwątpień.
Naprzód, w wir walk i prac, mozołu i poświęceń twórczego czynu i zwycięstwa.
Ku pożytkowi, ku dobru, ku pięknu, ku Jutru –
naprzód!…
Powyższy tekst, sygnowany w oryginale M. O., pierwotnie ukazał się w broszurze „W pierwszą rocznicę – pamięci Edwarda Milewskiego”, wydanej staraniem Wydziału Społeczno-Wychowawczego Lubelskiego Stowarzyszenia Spożywczego, Lublin 1916. Od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię według obecnych reguł.
Tekst ukazał się wcześniej na portalu Lewicowo.pl.