Spółdzielczość chłopska poza dziedziną kredytu [1923]

I
Chłopskie stowarzyszenia spożywców

Według programu swego założyciela spółdzielnie raiffeisenowskie miały być powszechnymi spółdzielniami chłopskimi, obejmującymi wszystkie gałęzie gospodarki spółdzielczej, mającymi zastosowanie na wsi: miały one nie tylko dostarczać swym członkom niezbędnych środków pieniężnych, lecz również umożliwiać im wspólne nabywanie tych przedmiotów spożycia, których nie wytwarza gospodarstwo chłopskie, a także wspólne sprzedawanie niektórych produktów wiejskich i wspólne ich przerabianie. W życiu rzeczywistym stowarzyszenia raiffeisenowskie chociaż podejmują się także i innych zadań – głównie zajmują się dostarczaniem środków pieniężnych.

Obok takich spółdzielni bardzo złożonych powstały na wsiach również spółdzielnie wyspecjalizowane. W większości wypadków te spółdzielnie wyspecjalizowane lepiej spełniają swoje zadania niż niezróżniczkowane stowarzyszenia raiffeisenowskie. Nie można tu jednak ustalić żadnego prawidła powszechnego.

Wiejskie stowarzyszenie powstaje łatwo, ale musi być małe

Pośród spółdzielni włościańskich zajmujących się zakupami trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na szczególną pozycję włościańskich stowarzyszeń spożywców. Spożywcami są wszystkie klasy społeczne, a więc i chłopi. Jednocześnie włościanie są spożywcami mało zasobnymi, bardzo łatwo podatnymi dla wyzysku kapitalistów pośredników, zajmujących się handlem przedmiotami codziennego spożycia. Nigdzie nie widzimy tak wielkich różnic między cenami hurtowymi i detalicznymi, jak na wsi; jest to zupełnie zrozumiałe, ponieważ na wsi bardzo łatwo wytwarza się monopol na rzecz sklepikarza.

Korzystając z tego monopolu, sklepikarz wiejski nadmiernie podnosi ceny swych towarów; ta okoliczność sprzyja powstawaniu wiejskich stowarzyszeń spożywców. Obok tego jednak na wsi spotykamy warunki poważnie powstrzymujące rozwój spółdzielni spożywców.

Przede wszystkim należy pamiętać, że znaczną część swego zapotrzebowania zaspokaja chłop wytworami gospodarstwa własnego. Mieszkaniec miasta musi kupić na rynku wszystko, czego potrzebuje; włościanin natomiast w bardzo znacznej części zgoła nie kupuje przedmiotów najniezbędniejszych, lecz wytwarza je w gospodarstwie własnym. Wskutek tego siła nabywcza chłopa jest znacznie mniejsza niż siła nabywcza mieszkańca miasta stojącego na tym samym mniej więcej poziomie zamożności; dzięki temu dobrobyt włościanina mniej zależny jest od cen przedmiotów pierwszej potrzeby niż dobrobyt mieszkańca miasta, np. robotnika fabrycznego.

Przy tym wszystkim pamiętać także należy, że chłop wytwarza wiele rzeczy na sprzedaż. Włościanin jest głównie wytwórcą, a dopiero następnie spożywcą. Dobrobyt jego zależny jest przede wszystkim od tego, ile uda mu się wytworzyć i sprzedać na rynku; ceny przedmiotów nabywanych grają w jego gospodarstwie rolę drugorzędną. Robotnik fabryczny przeciwnie: nie będąc właścicielem produktu wytwarzanego, występuje na rynku towarowym wyłącznie jako spożywca.

Jasne jest wobec tego, że wiejskie stowarzyszenia spożywców, nie dochodzące nigdy do rozmiarów poważniejszych, nigdy też nie mogą zdobyć tej wielkiej siły gospodarczej, do której dochodzą stowarzyszenia spożywców robotników fabrycznych.

Widzimy z tego, że na wsi istnieją zarówno pomyślne, jak szkodliwe czynniki dla rozwoju spółdzielczości spożywców; jednocześnie jednak czynniki szkodliwe związane są z samą istotą gospodarstwa chłopskiego, czynniki pomyślne zaś (słaby rozwój handlu wiejskiego) związane są bezpośrednio z niskim poziomem ekonomicznym rozwoju danego kraju i nikną w razie szybszego rozwoju wymiany kapitalistycznej.

Rozwojowi stowarzyszeń spożywców na wsi niemieckiej przeciwdziałają czynniki polityczne

Wskutek tego w różnych krajach wiejskie stowarzyszenia spożywców rozwijają się w stopniu bardzo nierównomiernym. Gdy w jednych stowarzyszenia te dochodzą do wielkiego rozpowszechnienia (Dania, Rosja), w innych natomiast spotykamy zupełny brak wiejskich stowarzyszeń spożywców. Do tych ostatnich należą np. Niemcy, gdzie zresztą działają jeszcze czynniki specjalne. Gdy w miastach niemieckich spółdzielczość spożywców rozwija się bardzo szybko, wieś niemiecka niemal nie zna spółdzielni spożywców.

Powiedzieliśmy już, że wodzowie niemieckiej spółdzielczości rolnej, a przede wszystkim Raiffeisen, z powodów dosyć złożonych zgoła nie żywili sympatii dla stowarzyszeń spożywców. Raiffeisen nie sprzyjał wiejskim stowarzyszeniom spożywców głównie z tego powodu, że chciał, aby włościanin jak najmniej kupował z zewnątrz, aby możliwie najwięcej wytwarzał w gospodarstwie własnym. Było to zgodne z ogólnymi jego poglądami, ujmującymi wieś zawsze w formie naturalnego gospodarstwa patriarchalnego.

Prócz tego u kierowników spółdzielczości raiffeisenowskiej wchodziły w grę jeszcze specjalne sympatie do drobnych kupców wiejskich, których podtrzymanie wydawało się czymś bardzo pożądanym zarówno Raiffeisenowi, jak jego następcom. Ten ostatni motyw wypowiedziany był zupełnie jasno przez przedstawiciela spółdzielczości raiffeisenowskiej na międzynarodowym kongresie spółdzielczym w Budapeszcie w r. 1904 (patrz rozdział o zjednoczeniu międzynarodowym spółdzielczości proletariackiej).

Jeszcze bardziej wrogą postawę względem stowarzyszeń spożywców przybierają agrariusze niemieccy, wywierający tak wielki wpływ na niemiecką spółdzielczość rolną. Oto co mówi jeden z najlepszych znawców wsi niemieckiej, przewodniczący wschodniopruskiej Izby Rolniczej, von Batocky: „Przyjacielski stosunek kierowników rolniczych kółek włościańskich do miejskiej klasy średniej uniemożliwił tym kierownikom udział w spółdzielczości spożywców”. Z poglądem tym zupełnie zgadza się prof. Wygodziński, który mówi, że właśnie sympatie polityczne pomiędzy agrariuszami i średnią klasą kupiecką uniemożliwiają pojawienie się na wsi niemieckiej stowarzyszeń spożywców.

II
Spółdzielczość w dziedzinie zakupu i zbytu

Spółdzielnia wspólnych zakupów na wsi ma na celu nabywanie różnego rodzaju środków wytwórczych dla gospodarstwa wiejskiego. W Niemczech tego rodzaju zakupami zajmują się częściowo stowarzyszenia raiffeisenowskie, częściowo zaś spółdzielnie specjalnie w tym celu zakładane. Bardzo często spółdzielnie typu ostatniego zajmują się jednocześnie zbytem takich lub innych wytworów chłopskich.

Zrozumiałe jest, że czynności odnoszące się do zakupu rozwinęły się znacznie bardziej niż czynności odnoszące się do zbytu, ponieważ we współczesnych warunkach gospodarczych zakup jest rzeczą dużo łatwiejszą niż zbyt. Nabywane są najrozmaitsze produkty niezbędne dla gospodarstwa wiejskiego, jak np. nawozy sztuczne, pasza, nasiona, węgiel kamienny, maszyny i narzędzia rolnicze itp. W r. 1912 liczono w Niemczech 2321 takich stowarzyszeń wspólnych zakupów, które zakupiły łącznie za 300 milionów marek.

Stowarzyszenia wspólnych zakupów łączą się w większe lub mniejsze związki, podobnie jak stowarzyszenia kredytowe. Związki stowarzyszeń zakupujących dokonują zakupów hurtowych. Centralne ogólnopaństwowe instytucje kredytowe – „Ogólnopaństwowy Bank Spółdzielczy” i raiffeisenowska Kasa Centralna – miały objąć zakupy hurtowe w skali ogólnopaństwowej, lecz, jakeśmy powiedzieli, wysiłki ich nie wydały pożądanych rezultatów.

Znamieniem wyróżniającym stowarzyszenia wspólnych zakupów (a także stowarzyszenia zbytu) od stowarzyszeń kredytowych jest to, że niemieckie stowarzyszenia kredytowe niemal zawsze opierają się na odpowiedzialności nieograniczonej, gdy znakomita większość stowarzyszeń wspólnego zakupu i zbytu założona jest na podstawie odpowiedzialności ograniczonej. Jest to łatwo zrozumiałe, ponieważ instytucje kredytowe bardziej potrzebują specjalnych rękojmi swej wypłacalności niż przedsiębiorstwa innego rodzaju.

Francuskie syndykaty rolne

Organizacje takie rozpowszechnione są i w innych krajach poza Niemcami. Wskazać tu np. należy na francuskie syndykaty rolne, rozwijające się bardzo szybko od r. 1884, tj. od chwili wydania prawa o syndykatach, umożliwiającego swobodne zakładanie robotniczych związków zawodowych i zupełnie niespodziewanie zastosowanego do organizacji zupełnie innego rodzaju, a mianowicie do organizacji spółdzielczych lub nawet czysto kapitalistycznych. Francuskie syndykaty rolne posiadają cele bardzo rozmaite. Zgodnie ze statutem wzorowym głównym zadaniem syndykatu jest poznanie i obrona interesów gospodarzy rolnych. W tym celu syndykat zaznajamia się z warunkami gospodarczymi panującymi w kraju i tymi reformami prawnymi, które mogą być przedsięwzięte lub wykorzystane dla dobra gospodarstwa wiejskiego; organizuje różne instytucje gospodarcze korzystne dla ludności rolnej, dokonywa doświadczeń w celu podniesienia wydajności pracy rolnej, organizuje wykłady, ułatwia nabywanie produktów niezbędnych dla gospodarstwa wiejskiego, ułatwia zbyt produktów rolnych i prócz tego przedsiębierze szereg innych czynności. Podług statutu wzorowego syndykat rolny winien być instytucją stojącą w ognisku życia gospodarczego danego okręgu. Podług słów hr. de Rocquigny syndykat winien być „komórką zawierającą w sobie jakby w zarodku wszystkie instytucje mogące się przyczynić do gospodarczego, moralnego i społecznego podniesienia mieszkańców wsi”.

W rzeczywistości francuskie syndykaty rolne bardzo są dalekie od tego ideału, chociaż niewątpliwie zdziałały dużo dla podniesienia wsi francuskiej. Główną ujemną ich stroną jest to, że najczęściej obcy im jest duch spółdzielczy: nie są to samodzielne organizacje ludności wiejskiej, ale instytucje patronowane przez bogatych właścicieli ziemskich. Syndykaty przyjmują na członków nie tylko osoby prowadzące gospodarstwo wiejskie, lecz również kapitalistów wiejskich, posiadających ziemię i zgoła nie prowadzących gospodarstwa.

Pomiędzy kierownikami syndykatów francuskich dość licznie spotkać można nazwiska starej arystokracji. Jako instytucje patronowane syndykaty francuskie w wewnętrznej budowie swojej bardzo poważnie odbiegają od zasad spółdzielczych. Przede wszystkim bardzo często spotykamy tam nierówność uprawnień członków. Udziały członkowskie są zwykle różnej wielkości i osoby wnoszące udziały mniejsze zwykle nie posiadają głosu decydującego na zgromadzeniach. Nadwyżki syndykatów francuskich bardzo często dzielone są proporcjonalnie do udziałów.

Francuskie syndykaty rolne nie są spółdzielniami

Już to samo wystarcza, aby bardzo wielu syndykatom francuskim odmówić miana spółdzielni. Oczywiście jednak pomiędzy syndykatami spotkać można również takie organizacje, które uznać należy za spółdzielnie lub przynajmniej za instytucje zbliżone do spółdzielni. Atoli największe i najlepiej rozwijające się syndykaty francuskie najsilniej odchylają się od zasad spółdzielczych i bardzo poważnie zbliżają się do instytucji kapitalistycznych.

Niemieckie elewatory zbożowe

Między spółdzielniami zbytu na uwagę szczególną zasługują spółdzielnie zbytu zboża, rozwinięte najsilniej w Ameryce i w Niemczech. Szczególnie ciekawe są dla nas niemieckie spółdzielnie tego rodzaju. Idea szerokiej organizacji wspólnego zbytu zboża rodzi się początkowo w Niemczech nie w środowisku chłopskim, lecz w obszarniczym; miało to miejsce w latach 90. wieku ubiegłego pod wpływem silnego spadku cen zboża. Spadek cen na zboże szczególnie silnie odczuwany był przez wielkich właścicieli, ponieważ gospodarstwo włościańskie jest najczęściej raczej gospodarstwem hodowlanym niż zbożowym. Dzięki temu właśnie w latach 90. w Niemczech wielcy posiadacze rolni zabiegają usilnie wokół sposobu podniesienia cen zboża lub przynajmniej powstrzymania ich spadku.

W tych czasach zwraca na siebie uwagę plan wielkiego właściciela ziemskiego Grass-Planina założenia na rachunek państwowy sieci elewatorów, rozmieszczonych we wszystkich ważniejszych dla handlu zbożowego węzłowych punktach kolejowych. Elewatory te winny być przekazane stowarzyszeniom właścicieli ziemskich, przy czym projektodawca uważał za konieczne, aby państwo zobowiązało wszystkich rolników danego okręgu do odstawiania zboża wyłącznie do tych elewatorów.

Grass-Planin mniemał, że taki monopol zewnętrznego handlu zbożowego umożliwi regulowanie cen i walkę z ich spadkiem.

Projekty te w niemieckich kołach spółdzielczych bynajmniej nie znalazły uznania, ponieważ wyraźnie przebijał przez nie interes wielkich właścicieli ziemskich. Ponieważ jednak w niemieckim ruchu spółdzielczym wpływy obszarnicze są bardzo poważne, pomysły Grass-Planina stopniowo poczęły zdobywać sobie również działaczy spółdzielczych. Na kongresie Ogólnopaństwowego Związku Spółdzielczego w r. 1895 w Neustadt przyjęto rezolucję domagającą się budowy, w razie potrzeby przy pomocy środków państwowych, sieci takich elewatorów zbożowych i przekazania później tych elewatorów stowarzyszeniom rolnym.

Chłopi przeciwstawiają się elewatorom

Pośród spółdzielców niemieckich działał jednak prąd przeciwny, bynajmniej nie sprzyjający budowie elewatorów na koszt państwa, uznający natomiast za potrzebne, z punktu widzenia interesów włościańskich, budowanie elewatorów drobnych, które nie mogłyby wprawdzie wpłynąć na podniesienie się ogólnych cen zboża, lecz lepiej odpowiadałyby wymaganiom zbytu gospodarstwa chłopskiego. Ten punkt widzenia znalazł swój wyraz w rezolucji śląskiego kongresu stowarzyszeń raiffeisenowskich i zwyciężył w okolicach o silnie rozwiniętym gospodarstwie włościańskim w Badenie, Wirttembergu i w Bawarii.

Rząd pruski bardzo sprzyjał projektom Grass-Planina i w r. 1896 wyznaczył z funduszów państwowych 3 miliony marek na budowę elewatorów zbożowych, zamierzając z góry przekazać te elewatory na warunkach specjalnych stowarzyszeniom rolnym. W roku następnym fundusz ten powiększono do 5 milionów marek. Za przykładem Prus poszły również niektóre inne państwa niemieckie – Saksonia, Bawaria, Wirttemberg, Baden.

Na rachunek pruskich funduszów państwowych wzniesiono 36 elewatorów, które przeszły w rozporządzenie specjalnie w tym celu założonych stowarzyszeń. Kierownikami tych organizacji byli ludzie nic wspólnego nie mający z gospodarstwem wiejskim. Liczne z tych stowarzyszeń zajęły się przede wszystkim spekulacją zbożową, sprzedając również zboże nabywane z zewnątrz. Stowarzyszenia te niczym nie różniły się od pierwszej lepszej zbożowej firmy handlowej. Wszelkie zasady spółdzielcze były im obce.

Ruina elewatorów

Losy ich były bardzo smutne. Znaczna część tych stowarzyszeń została zlikwidowana, te zaś, które utrzymały się przy życiu, zgoła postradały łączność z ruchem spółdzielczym – jak przyznał to sam Ogólnopaństwowy Związek Spółdzielczy, który patronował całemu temu przedsięwzięciu. Rząd pruski także doszedł do wniosku o bezcelowości pomocy państwowej dla budowy elewatorów i przerwano dalsze wydawanie funduszów na ten cel.

Chłopskie spichrze spółdzielcze

Jednocześnie jednak z tym niepowodzeniem elewatorów państwowych powstał ruch na rzecz spółdzielczych organizacji sprzedaży zboża opartych na zupełnie innych podstawach. Stowarzyszenia oparte na pomocy państwowej znajdowały się w rękach obszarników i bynajmniej nie mogły być uważane za spółdzielnie. Atoli te warunki, w których włościanin sprzedawać musi zboże, są znacznie gorsze niż warunki obszarnika, ponieważ włościanin sprzedaje swe zboże w ilościach niewielkich, osiąga też za nie zawsze cenę niższą. Organizacja spółdzielcza może znacznie poprawić warunki tej sprzedaży, toteż nic dziwnego, że pośród chłopów niemieckich powstał silny ruch w kierunku zakładania spichrzów spółdzielczych.

Rozumie się samo przez się, że chłopskie spichrze spółdzielcze zmierzają do celów dużo skromniejszych niż elewatory i bynajmniej nie mają zamiaru regulować cen zboża. Usiłują one jedynie umożliwić chłopu sprzedaż zboża po panujących cenach rynkowych i usuwają pośrednictwo kupca skupującego zboże.

Takie spółdzielcze spichrze chłopskie rozwinęły się bardzo silnie w okręgach o przeważającym gospodarstwie chłopskim – w Bawarii, w Badenie, w Wirttembergu. Znamieniem szczególnym południowoniemieckiej spółdzielni zbytu zboża jest to, że znakomita większość ich istnieje nie samodzielnie, lecz przy innych stowarzyszeniach. Tak np. w Badenie z 67 spichlerzy spółdzielczych tylko 23 należą do stowarzyszeń specjalnie w tym celu założonych, pozostałe zaś istnieją przy spółdzielniach innego rodzaju.

W Bawarii większość spichlerzy należy do stowarzyszeń kredytowych, w Badenie do stowarzyszeń zakupu i zbytu. Zwykle spółdzielnie zbytu zboża zajmują się jednocześnie zakupem przedmiotów potrzebnych w rolnictwie, nawozów sztucznych, nasion i paszy. Jest to konieczne choćby z tego powodu, że okres sprzedaży zboża trwa tylko parę miesięcy i trzeba znaleźć zajęcie na resztę roku dla pracowników i urządzeń technicznych stowarzyszenia.

Najbardziej zajmujące są stowarzyszenia badeńskie. Największe z tych stowarzyszeń posiadają przy stacjach kolejowych niewielkie magazyny zbożowe, w których zboże nie tylko jest przechowywane, lecz również czyszczone i sortowane. Zboże przyjmowane jest bądź za gotówkę, bądź też na przechowanie; w tym ostatnim wypadku osoba powierzająca swe zboże magazynowi otrzymuje zaświadczenie, w którym oznaczono jakość i ilość złożonego zboża. Zaświadczenie to uprawnia do wzięcia ze stowarzyszenia zaliczki w wysokości 66% wartości zboża. Zwykle jednak spichrze spółdzielcze przyjmują zboże za gotówkę i operacje na przechowanie należą do wyjątkowych. Środki pieniężne dla dokonywania wszystkich tych czynności czerpią stowarzyszenia z badeńskiego związku stowarzyszeń rolnych.

Badeńskie stowarzyszenia zbytu zboża zajęły stanowisko trwałe pomiędzy innymi spółdzielniami rolnymi i rozwijają się zupełnie pomyślnie. Obroty ich dosięgają kilku milionów marek rocznie. W porównaniu z ogólnymi obrotami zbożowymi w Badenie jest to oczywiście liczba niewielka, wynosząca zaledwie kilka procent tych obrotów.

W podobny sposób pracują spichlerze spółdzielcze również w innych krajach niemieckich, jak np. w Bawarii, gdzie dosięgły szczególnie dużego znaczenia.

III
Stowarzyszenia przeróbki

Maślarnia spółdzielcza

Bardzo zajmującym typem spółdzielni chłopskiej jest maślarnia spółdzielcza. Maślarnia spółdzielcza to spółdzielnia przeróbki. Członkami takiego stowarzyszenia są okoliczni gospodarze wiejscy dostarczający mleko. Mleko oceniane jest podług swej jakości i przerabiane na masło w maślarni spółdzielczej przy pomocy osób najemnych. Za mleko płaci stowarzyszenie pewną z góry ustaloną cenę, cała zaś nadwyżka czysta, osiągana w ciągu roku ze sprzedaży masła, rozdzielana jest pomiędzy członków stowarzyszenia proporcjonalnie do ilości i jakości dostarczonego przez każdego z nich mleka.

Stowarzyszenia maślarskie zasługują na uwagę szczególną z tego powodu, że rozwinęły się nadzwyczaj pomyślnie. Bez przesady można powiedzieć, że dzieje ruchów gospodarczych nie znają drugiego przykładu tak szybkiego rozwoju nowej organizacji gospodarczej.

Pierwsza maślarnia spółdzielcza założona była przez S. Andersena w Danii w r. 1882. Rozwój tej nowej formy spółdzielczej poszedł nadzwyczaj szybko. W ciągu lat 16 (w r. 1898) liczono w Danii 1547 maślarnie, z czego 1013 założonych jako spółdzielnie. Spółdzielni powstało więc dwa razy więcej niż przedsiębiorstw kapitalistycznych. Słowem – dość było tak niedługiego czasu, aby kapitalistyczne przedsięwzięcia mleczarskie zostały zdecydowanie wyparte na drugie miejsce przez spółdzielnie.

W r. 1900 liczono w Danii 1029 maślarni spółdzielczych, 266 akcyjnych zakładów maślarskich i 264 będących własnością obszarników.

W r. 1909 liczba maślarni spółdzielczych wzrosła do 1157 (160 000 członków). Liczba maślarni akcyjnych spadła do 238, a obszarniczych – do 90. W ten sposób spółdzielcze przerabianie masła stało się jedyną formą gospodarczą wytwarzania masła w ogóle; na 115 milionów kilogramów masła wytwarzanego w Danii na rzecz wytwórczości spółdzielczej przypada 100 milionów kilogramów.

Wirówka dokonywa rewolucji w mleczarstwie

Aby wyjaśnić sobie przyczyny tego nadzwyczajnego rozwoju duńskiej spółdzielczości maślarskiej, należy pamiętać o szczególnych warunkach historycznych, w których się to odbywa. Wynalezienie wirówki zasadniczo przekształciło technikę wyrobu masła. Początkowo wirówka dała znakomitą przewagę produkcji kapitalistycznej, ponieważ pojedynczy włościanin nie posiadał środków na nabycie wirówki. Dopiero organizacja spółdzielcza umożliwiła chłopu zastosowanie w swym gospodarstwie tego ważnego wynalazku technicznego. Z chwilą zastosowania wirówki chłopska maślarnia spółdzielcza jęła szybko wypierać kapitalistyczną.

Od chwili wynalezienia wirówki (a także zastosowania niektórych bardzo praktycznych sposobów szybkiego określania jakości mleka) przedsiębiorstwo spółdzielcze okazało się najracjonalniejszą formą gospodarczą dla przerabiania mleka. Kapitalistyczny zakład maślarski może wprawdzie korzystać z tych samych maszyn co zakład spółdzielczy, lecz jakość masła bardzo ściśle związana jest z jakością mleka. Wytwarzanie mleka zaś w rzeczywistości pozostaje głównie w rękach włościańskich: gospodarstwo obszarnicze ze względów czysto technicznych nie może tu z powodzeniem współzawodniczyć z gospodarstwem chłopskim. Kapitalistyczny zakład maślarski musi skupować mleko od włościan. Słabą stroną tych zakupów, z punktu widzenia techniki maślarskiej, jest to, że instytucja skupująca nie ma możności ścisłego kontrolowania warunków, w których wytwarzane jest mleko, dość zaś bardzo drobnych nieprawidłowości technicznych przy przechowywaniu mleka, np. dość trzymać mleko w naczyniach nieczystych, aby ucierpiała na tym jakość wytwarzanego masła. Toteż z technicznego punktu widzenia za racjonalną uznana być może tylko taka organizacja wytwarzania masła, przy której wytwarzanie mleka i przerabianie go na masło związane byłyby bardzo ściśle ze sobą i poddane kontroli wspólnej.

Wskutek tego kapitalistyczny zakład maślarski, wyrabiający masło z mleka skupowanego, jest z technicznego punktu widzenia przedsiębiorstwem nieracjonalnym. Mleko musi być wytwarzane pod bezpośrednią kontrolą tego przedsiębiorstwa, które przerabia je na masło.

Z drugiej strony po wynalezieniu wirówki wytwarzanie masła poczęło się oddzielać od gospodarstwa chłopskiego, ponieważ urządzenie należycie zaopatrzonej w narzędzia techniczne maślarni jest niedostępne dla średniego gospodarstwa chłopskiego.

Spółdzielnia jako jedyna racjonalna forma gospodarcza w maślarstwie

Słowem – z chwilą wynalezienia wirówki zarówno kapitalistyczne, jak włościańskie sposoby wytwarzania masła okazały się nieracjonalne. Jedyną racjonalną formą wytwarzania masła była organizacja spółdzielcza: tylko w niej wytwarzanie masła może odbywać się na wielką skalę – przy zastosowania maszyn – a jednocześnie przedsiębiorstwo maślarskie ma możność ścisłej kontroli wytwarzania mleka, ponieważ gospodarzami całego przedsiębiorstwa są wytwórcy mleka.

Dodać należy, że racjonalnie postawiony pod względem technicznym zakład maślarski, chociaż przechodzi siły gospodarcze oddzielnej rodziny chłopskiej, bynajmniej nie jest wielkim zakładem technicznym na miarę fabryk wielkokapitalistycznych. Na założenie maślarni dosyć kilku tysięcy rubli, tj. sumy bynajmniej nie przewyższającej możności gospodarczych organizacji włościańskiej.

Widzimy więc, że spółdzielczy wyrób masła zwycięża wyrób kapitalistyczny i indywidualny chłopski. Jedynie dzięki organizacji spółdzielczej spółczesne gospodarstwo mleczne może być zorganizowane prawidłowo pod względem technicznym.

Rzeczywiście – w Danii gospodarstwo mleczarskie poczęło rozwijać się szybko dopiero od chwili zorganizowania się na zasadach spółdzielczych. W chwili obecnej duńskie organizacje maślarskie mogą być uważane za wzorowe. Członkowie stowarzyszenia obowiązani są przestrzegać bardzo ściśle przepisów, odnoszących się zarówno do dojenia, jak w ogóle utrzymania bydła; stowarzyszenie czyni nieustanne zabiegi w kierunku podniesienia rasy bydła. W tym celu wypracowano najracjonalniejsze zasady karmienia bydła i nie wolno dawać krowom takiego jadła, które posiada zły wpływ na ilość lub jakość mleka. Przy przyjmowaniu mleka do maślarni obliczana jest procentowa zawartość tłuszczu, dzięki czemu właściciel krowy zainteresowany jest w racjonalnym wytwarzaniu mleka; dla podniesienia rasy bydła utrzymuje się specjalne sztuki zarodowe, a jednocześnie dostarcza się wszystkim członkom najbardziej racjonalnych naczyń mleczarskich itd., itd. Stowarzyszenie wgląda starannie w to, jak obchodzą się członkowie z mlekiem, i usilnie zabiega wokół podniesienia na poziom możliwie najwyższy zarówno wytwarzania masła, jak samego mleka. Kiedy w laboratorium rolnym w Kopenhadze wynaleziono sposób usunięcia nieprzyjemnego smaku z masła, to ten sposób, bardzo złożony, wkrótce zaczął być używany we wszystkich maślarniach spółdzielczych.

Dzięki rozwojowi maślarni spółdzielczych wytwarzanie masła znakomicie się wzmogło i cała ta gałąź gospodarstwa rolnego została podniesiona do nieznanej przedtem doskonałości technicznej. W maślarstwie Dania zajęła pierwsze miejsce na świecie.

Związki spółdzielni maślarskich

Rzecz prosta – duńskie maślarnie spółdzielcze bynajmniej nie pracują pojedynczo, lecz powiązane są w potężne związki. W ogóle bez zjednoczenia w związkach spółdzielnie oddzielne zgoła rozwinąć się nie mogły.

Podobny rozwój spółdzielczości i jednocześnie szybki wzrost poziomu techniki maślarskiej widzimy w gospodarstwie mlecznym w Niemczech, w Irlandii, w Austrii, w Australii i w innych krajach. W niektórych okolicach Niemiec, w okolicach o przewadze gospodarstw chłopskich, maślarstwo spółdzielcze, jak w Danii, wyparło wszelką inną organizację gospodarczą. Spółdzielczość mleczarska w Niemczech zorganizowana jest w sposób następujący. Stowarzyszenia złączone są w związki, grające bardzo poważną rolę w działalności każdego stowarzyszenia. Z chwilą powstania stowarzyszenie otrzymuje od związku szczegółowo opracowany plan maślarni i kosztorysy wszystkich niezbędnych budowli i urządzeń technicznych. Specjaliści, przysyłani przez związek, baczą pilnie, aby maślarnia wiejska zbudowana była w należyty sposób. Wszystkie maszyny i naczynia pomocnicze otrzymuje stowarzyszenie również od związku.

Związek dostarcza także stowarzyszeniom porubrykowanych książek do prowadzenia rachunków i wszelkich blankietów biurowych; bardzo często związek wysyła także instruktorów nauczających prawidłowej rachunkowości.

Związki utrzymują szkoły specjalne przygotowujące funkcjonariuszy dla maślarni. Usługi oddawane przez związki stowarzyszeniom są tak duże i widoczne, że poza związkami pozostaje tylko niewielka liczba stowarzyszeń.

Co się tyczy kapitału, niezbędnego dla założenia maślarni, to kapitał ten otrzymywany jest również dzięki pomocy związków. Stowarzyszenie przyłącza się do jakiejkolwiek kasy centralnej i otrzymuje od niej krótkoterminowy kredyt na środki obrotowe i długoterminowy – na urządzenia techniczne maślarni. Inne maślarnie czerpią kredyt z oddzielnych stowarzyszeń kredytowych.

Niektóre stowarzyszenia wyrabiają wyłącznie masło, większość jednak obok masła wyrabia także ser i uboczne produkty mleczarskie. Podmiejskie stowarzyszenia mleczarskie zgoła nie przerabiają mleka i dostarczają je spożywcom w stanie surowym.

W r. 1913 niemiecki Ogólnopaństwowy Związek Spółdzielczy posiadał 3488 mleczarni spółdzielczych; prócz tego niezarejestrowanych stowarzyszeń liczono w Niemczech 700 do 800. Liczba członków w tych stowarzyszeniach zapewne zbliżała się do 400 tysięcy.

W latach ostatnich rozwój niemieckiej spółdzielczości mleczarskiej powstrzymał się nieco, ponieważ spółdzielczość mleczarska stanęła wobec konieczności dostarczania spożywcom raczej mleka surowego niż masła: pochodzi to stąd, że ceny masła obniżane są przez import tego produktu i dostawa do miast mleka surowego daje dla gospodarstwa wiejskiego wyniki lepsze. To przejście do dostarczania mleka surowego wymaga zmian technicznych w urządzeniu mleczarni i tutaj zapewne należy szukać przyczyn powstrzymania ich rozwoju.

Spółdzielnie winiarzy

Bardzo zajmującą postacią spółdzielni przeróbki są opisane przez A. N. Ancyferowa stowarzyszenia winiarzy okręgu reńskiego. Dla właściciela małej winnicy postawienie racjonalnego zakładu do wyrobu wina jest rzeczą niemożliwą. Wskutek tego właściciele drobnych winnic muszą sprzedawać swe winogrona na wagę i z natury rzeczy wpadają w zależność od kupców, ponieważ winogrona psują się nadzwyczaj szybko i przechowywać ich nie można. Warunki te doprowadzają do powstawania organizacji spółdzielczych podejmujących się przerabiania winogron na wino.

Pierwowzorem takich spółdzielni winiarskich było stowarzyszenie w wiosce nadreńskiej, Maischoss. Uprawa winogron dokonywana jest oddzielnie przez każdego członka stowarzyszenia; wszystkie jednak winogrona zebrane w jesieni oddawane są do stowarzyszenia, które przy pomocy swych urządzeń technicznych wyrabia wino.

Stowarzyszenie płaci gotówką za winogrona otrzymane od członków, osiągnięte zaś po sprzedaży wina nadwyżki dzielone są pomiędzy członków, proporcjonalnie do cen dostarczonych winogron i proporcjonalnie do wniesionych udziałów.

Spółdzielnia podnosi kulturę winnicy

Na uwagę zasługuje wpływ wywierany przez stowarzyszenie na uprawę winogron. Jakeśmy powiedzieli, uprawa pozostaje w rękach oddzielnych członków stowarzyszenia. Atoli powodzenie stowarzyszenia bardzo ściśle zależne jest od tego, jak gospodarują w swych winnicach poszczególni członkowie. Wskutek tego stowarzyszenie z konieczności wglądać musi bardzo starannie w indywidualne gospodarstwo członków. Aby wino posiadało pożądaną jakość, winogrona muszą być zebrane w chwili stosownej. Z tego powodu stowarzyszenie wymaga, aby winobranie dokonywane było przez wszystkich członków w chwili określonej przez stowarzyszenie. Jakość winogron zależy także od przygotowania gleby, od systemu nawożenia, od racjonalnej walki z różnego rodzaju szkodnikami itd., itd. Wszystko to w większym lub mniejszym stopniu określane jest na walnych zebraniach stowarzyszenia, gdzie sami członkowie po porozumieniu się wzajemnym ustalają wszystkie szczegóły kultury winnej. Stowarzyszenie zaś pośredniczy przy nabywaniu narzędzi potrzebnych w winnicach, przy nabywaniu nawozów sztucznych i w ogóle wszystkiego tego, czego winnica może potrzebować.

W wyniku tego wszystkiego – podobnie jak w spółdzielczości mleczarskiej – otrzymujemy znaczne podniesienie się techniczne wytwórczości produktu sprzedawanego bezpośrednio przez stowarzyszenie; jednocześnie zaś poważnie podnosi się poziom techniczny wytwarzania tego materiału surowego, który dostarczają do stowarzyszenia indywidualne gospodarstwa członków.

Granica między gospodarką indywidualną i społeczną bynajmniej nie jest tutaj zatarta, każdy z członków bowiem pracuje na gospodarstwie własnym i osiąga wyniki tym większe, im staranniej gospodaruje, organizacja jednak przychodzi mu z pomocą w tych wypadkach, gdy bądź z powodu braku kapitału, bądź też z powodu braku przygotowania technicznego czy administracyjnego oddzielne gospodarstwo chłopskie byłoby bezsilne.

Jednocześnie jednak stwierdzić musimy, że praca jednostki na swym gospodarstwie traci znaczną część dawnej swobody, ponieważ gospodarz musi teraz stosować się do całego szeregu przepisów obowiązujących, nieraz nadzwyczaj drobiazgowych. Mamy przed sobą nowy typ pracy indywidualnej, kierowanej przez organizacje społeczne.

IV
Stowarzyszenia wytwórcze pomocnicze i dzierżawne

Stowarzyszeń przeróbki, jak mówiliśmy wyżej, bynajmniej nie należy mieszać ze spółdzielniami w dziedzinie pracy: w stowarzyszeniach tych organizacja spółdzielcza obejmuje nie pracę wytwórczą, lecz władanie przedsiębiorstwem wytwórczym, zarządzanie nim i sprzedaż produktów gotowych. Samo wytwarzanie w spółdzielniach tego rodzaju dokonywane jest przy pomocy pracy najemnej zupełnie tak samo, jak w każdym warsztacie kapitalistycznym. Pomiędzy maślarnią spółdzielczą i stowarzyszeniem wytwórców nie ma nic wspólnego, ponieważ w stowarzyszeniu wytwórców wytwarzanie odbywa się nie przy pomocy robotników najemnych, lecz przy pomocy członków stowarzyszenia, natomiast w maślarni spółdzielczej lub w spółdzielczej fabryce wina członkowie bynajmniej nie biorą osobiście udziału w pracy przy przerabianiu mleka na masło lub winogron na wino i wszystkie te sprawy wykonywane są przy pomocy robotników najemnych.

Co się tyczy spółdzielni w dziedzinie pracy, to w gospodarstwie wiejskim stowarzyszenia wytwórców są zjawiskiem równie rzadkim jak w przemyśle. Stowarzyszeń wytwórców typu czystego właściwie zgoła nie spotykamy w gospodarstwie wiejskim, mamy tu do czynienia tylko z innym rodzajem organizacji, a mianowicie ze stowarzyszeniem wytwórczym pomocniczym.

Stowarzyszenia tego rodzaju możemy podzielić na dwa typy: po pierwsze są to stowarzyszenia wspólnego użytkowania maszyn, których z powodu ich wysokiej ceny nie mogliby nabyć gospodarze oddzielni, po wtóre są to stowarzyszenia dzierżawne (za typ trzeci stowarzyszeń tego rodzaju moglibyśmy uważać stowarzyszenia dostarczające gospodarstwom wiejskim energii elektrycznej; stowarzyszenia te jednak dopiero rodzą się do życia i poszukują dla siebie najdogodniejszych form gospodarczych i prawnych. Wątpliwe jest, czy stowarzyszenia te będą mogły rozwijać się szeroko w postaci spółdzielczej).

Najbardziej rozpowszechnione są stowarzyszenia wspólnego użytkowania młocarni. Co się tyczy stowarzyszeń dzierżawnych, to w ostatnich czasach silnie rozwinęły się one we Włoszech i w Rumunii, a to dzięki szczególnemu układowi stosunków rolnych w tych krajach.

Włoskie dzierżawy spółdzielcze

Włochy, to kraj o bardzo wysokim rozwoju dzierżaw w ogóle. Tak np. w Lombardii 90% wielkich właścicieli ziemskich wypuszcza swą ziemię w dzierżawę farmerom-kapitalistom. We Włoszech południowych, szczególnie w Sycylii, spotykamy dzierżawy innego rodzaju: ziemia wydzierżawiana jest drobnymi działkami włościanom, włościanie jednak nie dzierżawią jej bezpośrednio od właścicieli, lecz od pośredników kapitalistów, którzy zawierają umowę dzierżawną z właścicielem od razu na obszar większy, pośrednik w takich dzierżawach zgoła nie zajmuje się pracą na roli, lecz tylko gwarantuje właścicielowi regularną wpłatę czynszu; czynsz ten wnosi on z kapitałów własnych i ściąga go potem z drobnych dzierżawców, dodając procenty bardzo wysokie.

W takich stosunkach drobni dzierżawcy płacą za ziemię bardzo drogo i poważna część ich pieniędzy pozostaje w rękach pośredników. To dało powód do zorganizowania dzierżaw spółdzielczych, istniejących we Włoszech w dwóch formach: w formie dzierżawy wspólnej, połączonej ze wspólną uprawą, i w formie dzierżawy wspólnej bez uprawy wspólnej. W pierwszym wypadku grupa dzierżawiąca ziemię jest rolnym stowarzyszeniem wytwórców; o stowarzyszeniach tych mówiliśmy w rozdziale poświęconym stowarzyszeniom wytwórców w ogóle. Tego rodzaju organizacje są jednak bardzo nieliczne. Natomiast większe znaczenie gospodarcze posiadają dzierżawy wspólne bez uprawy wspólnej.

W tym ostatnim wypadku stowarzyszenie bierze w dzierżawę określony kawałek ziemi, dzieli go na parcele i rozdaje członkom. Czynsz dzierżawny za każdą parcelę obliczany jest proporcjonalnie do ogólnego czynszu dzierżawnego, z pewnym niewielkim dodatkiem na koszty administracyjne stowarzyszenia, na kapitał rezerwowy i wreszcie na amortyzację długów stowarzyszenia.

Sama uprawa ziemi dokonywana jest w tym wypadku indywidualnie przez każdego członka; jednocześnie jednak istnieje pewnego rodzaju gospodarka wspólna. Członkowie takiego stowarzyszenia wspólnie zakupują niezbędne środki wytwarzania i wspólnie sprzedają swoje produkty. Dalej – ponieważ całe stowarzyszenie odpowiada solidarnie za regularne wpłacanie czynszu dzierżawnego, uważa się ono za uprawnione do kontrolowania gospodarstwa każdego członka. Specjalny, powołany w tym celu, komitet dogląda uprawy ziemi w gospodarstwach poszczególnych członków, uczy ich najnowszych metod techniki rolnej, wskazuje, jak używać nawozów sztucznych, jak obchodzić się z ulepszonymi odmianami roślin itp. Niekiedy stowarzyszenie powołuje specjalnych agronomów-instruktorów.

Dzięki temu wszystkiemu włoskie stowarzyszenia dzierżawne są spółdzielniami typu bardzo złożonego; są to jednocześnie stowarzyszenia wspólnego użytkowania maszyn, a jednocześnie stowarzyszenia zakupu i zbytu, zawierające w sobie niektóre pierwiastki stowarzyszeń wytwórców.

W r. 1906 liczono we Włoszech 83 takie stowarzyszenia, dzierżawiące wspólnie 30 tysięcy hektarów ziemi. Stowarzyszenia te cieszą się wielkim powodzeniem i przyszłość ich zdaje się być zapewniona.

Rumuńskie dzierżawy spółdzielcze

Jeszcze większe powodzenie osiągnęły stowarzyszenia dzierżawne w Rumunii. W Rumunii, tak samo jak we Włoszech, stowarzyszenia dzierżawne powstały na podłożu specjalnych stosunków agrarnych w tym kraju: większość ziemi należy tam do wielkich właścicieli, wypuszczających ją w dzierżawę przy pomocy pośredników, tak samo jak we Włoszech. Po ruchach rewolucyjnych w r. 1907 rząd rumuński uznał konieczność ustawodawstwa agrarnego zmierzającego do poprawienia bytu chłopów. Za jeden z najskuteczniejszych środków uzdrowienia stosunków rolnych uznano spółdzielczość. Stowarzyszenia dzierżawne rozwijają się w ostatnich czasach w Rumunii nadzwyczaj szybko. Oto niektóre dane:

[tabelka str 17 w PDF]

Rumuńskie stowarzyszenia dzierżawne, tak samo jak włoskie, nie ograniczają się do oddawania członkom kawałków ziemi dzierżawionej, lecz wspólnymi siłami załatwiają również niektóre czynności gospodarcze, jak np. wspólny zakup różnych towarów i wspólny zbyt. Szybki rozwój tych stowarzyszeń uzależniony jest bezpośrednio od pomocy państwowej, wywołanej przez ruchy chłopskie. Do tych pomocy państwowych należy zaliczyć przede wszystkim wydanie w r. 1908 prawa, według którego jedna osoba nie może brać w dzierżawę więcej niż 4000 hektarów ziemi; prawo z r. 1910 postanowiło, że wszystkie ziemie rządowe, a także ziemie należące do instytucji społecznych, mogą być wypuszczone w dzierżawę wyłącznie stowarzyszeniom spółdzielczym i na okres nie mniejszy niż 5 lat.

Oprócz tego rząd rumuński bezpośrednio zachęca do dzierżaw spółdzielczych. W r. 1908 została założona Centralna Kasa Rolna, której kapitał doprowadzono do 20 milionów lei. Kasa Centralna ma za zadanie skup ziemi od właścicieli prywatnych i parcelowanie jej pomiędzy chłopów bądź też oddawanie w dzierżawę stowarzyszeniom spółdzielczym. Kasa Centralna zakłada stowarzyszenia spółdzielcze na podstawie opracowanego przez siebie statutu normalnego.

Podług tego statutu stowarzyszenie jest spółdzielnią o odpowiedzialności nieograniczonej. Kapitał stowarzyszenia powstaje z udziałów nie mniejszych niż 20 lei. Plan gospodarczy, opracowany przez zarząd, powinien być zatwierdzony przez Kasę Centralną. Oddzielne kawałki ziemi znajdują się w posiadaniu jednej rodziny przez cały czas trwania dzierżawy – zwykle 5 do 10 lat. Kierownictwo całego gospodarstwa spoczywa w rękach wykształconego agronoma, który dogląda gospodarki wszystkich członków stowarzyszenia, winien dbać o poprawę gospodarstwa, organizować w zimie specjalne kursy rolne itd.

Dzierżawy spółdzielcze przyczyniły się podobno bardzo do podniesienia kultury rolnej w Rumunii. Tak np. dopiero od czasu wprowadzenia dzierżaw spółdzielczych poczyna w Rumunii rozwijać się ogrodnictwo, którym przedtem niemal wyłącznie zajmowali się przyjeżdżający na sezon letni ogrodnicy bułgarscy.

Chociaż uprawa ziemi w rumuńskich stowarzyszeniach dzierżawnych odbywa się oddzielnie na każdym kawałku ziemi, niektóre czynności gospodarcze dokonywane są wspólnie: tak np. zżęte zboże składane jest do wspólnego gumna i wspólnie młócone młocarnią. Produkty gospodarcze również sprzedawane są wspólnie przez przedstawicieli z wyboru. Z sumy osiągniętej ze sprzedaży odlicza się pewien procent na rzecz stowarzyszenia i tworzy się fundusz na zakup maszyn, na melioracje, na budowę szkół itp.

V
Spółdzielczość rolna w Anglii

Spółdzielczość rolna dąży do odrodzenia gospodarstwa chłopskiego

Angielska spółdzielczość rolna posiada charakter szczególny. Znaczenie gospodarcze angielskiej spółdzielczości rolnej i jej znamiona szczególne polegają na tym, że jest ona jednym z ogniw wielkiego i ściśle przemyślanego systemu, zmierzającego ku zasadniczej przemianie angielskich stosunków rolnych: chodzi o to, aby na miejscu panującego wielkokapitalistycznego gospodarstwa postawić gospodarstwo włościańskie. Władze angielskie pracują w tym kierunku już od szeregu lat, nie cofając się przed takimi środkami radykalnymi jak np. przymusowe wywłaszczenie ziem prywatnych. Opinia społeczna angielska od dawna już żywi wysokie zaufanie do spółdzielczości; toteż nic dziwnego, że przejście do gospodarki włościańskiej uznano za możliwe tylko na podstawie organizacji spółdzielczej. Prawo z r. 1908, dozwalające na przymusowe wywłaszczenie – w razie konieczności – ziemi prywatnej, poleca radom hrabstw, aby współdziałały w zakładaniu stowarzyszeń spółdzielczych pomiędzy właścicielami drobnych kawałków ziemi i aby w miarę możności obdzielały ziemią nie jednostki, lecz grupy, związane poręką wzajemną.

Dla rozpowszechnienia spółdzielczości rolnej powstało z inicjatywy prywatnej „Rolne Stowarzyszenie Organizacyjne”, otrzymujące poważne subsydia rządowe. Stowarzyszenie to prowadzi usilną propagandę spółdzielczą, organizuje odczyty publiczne i wysyła specjalnych instruktorów w celu rozpowszechniania pomiędzy ludnością zasad spółdzielczych. Stowarzyszenie to zgoła nie prowadzi działalności handlowej i nie posiada żadnej władzy w stosunku do powstających spółdzielni.

W r. 1910 do organizacji tej należało 396 spółdzielni, tj. około 4/5 wszystkich angielskich spółdzielni rolnych; w tej liczbie 161 stowarzyszeń dzierżawnych.

Członkowie angielskich stowarzyszeń dzierżawnych zwykle uprawiają ziemię oddzielnie, lecz znaczna część inwentarza żywego i martwego jest własnością stowarzyszenia, które wynajmuje maszyny lub zwierzęta swym członkom za stosowną zapłatą.

„Rolne Stowarzyszenie Organizacyjne” nawiązało bezpośrednie stosunki handlowe z hurtownią spółdzielczą stowarzyszeń spożywców – co było rzeczą niełatwą, ponieważ angielskie spółdzielnie spożywców zajmowały wobec spółdzielczości rolnej postawę bardzo nieufną. W ogóle angielska spółdzielczość rolna, pomimo swej młodości, zapowiada się jako ważny czynnik prowadzący do odrodzenia w Anglii zaginionego tam gospodarstwa chłopskiego.


Powyższy tekst to cały czwarty rozdział trzeciej części książki „Społeczne zasady kooperacji”, w przekładzie Jana Hempla, Wydział Propagandy Związku Polskich Stowarzyszeń Spożywców, Warszawa 1923. Ze zbiorów Remigiusza Okraski.