Skład ludności zamieszkującej w Polsce wymaga istnienia różnych typów spółdzielni oszczędnościowo-pożyczkowych (SOP).
W naszych warunkach wchodzą w grę trzy zasadnicze typy tych spółdzielni: 1) wiejski, 2) miejski powszechny i stanowy, względnie branżowy, oraz 3) pracowniczy, który z różnych powodów nie da się potraktować łącznie z typem miejskim, chociaż z reguły chodzi tu o spółdzielnie zrzeszające głównie mieszkańców miast.
SOP wiejskie i wszechstanowe miejskie nadają zasadnicze kształty całej sieci SOP. Stanowią one bowiem w tej sieci dwa różne, lecz w licznych wypadkach związane ze sobą ogniwa.
Chodzi o to, że SOP powszechne z siedzibą w miastach – szczególnie małych i najmniejszych – mogą obok mieszkańców miast jednocześnie zrzeszać ludność rolniczą z bliższego wiejskiego zaplecza miasta. SOP wiejskie i powszechne miejskie stanowią wobec tego dwa w pewnej mierze różne ustrojowo, lecz wzajemnie uzupełniające się lub zastępujące się ogniwa jednej całości, czyli jednej sieci. Miejskie SOP stanowe bądź branżowe i pracownicze stanowią ogniwa innej całości.
W różnych częściach Polski sieć terenowych SOP może być wypełniona ogniwami pierwszego (wiejskiego) i drugiego (wszechstanowego miejsko wiejskiego) typu w różnym stosunku.
Zależy to od gęstości sieci miast, ustroju rolnego, rozbudowy sieci komunikacyjnej oraz od rodzaju i stopnia gospodarczej i kulturalnej więzi pomiędzy wsią a miastem w danej części Polski. W dzielnicach zachodnich sieć terenowych SOP będzie się w większym stopniu składała z ogniw drugiego typu. Im dalej na wschód, południe i północ, tym większą przewagę w sieci SOP będą miały ogniwa typu drugiego (wiejskiego).
Ilość wiejskich SOP, które mogłyby istnieć w Polsce, wyznacza przede wszystkim ilość gospodarstw wiejskich.
W tej mierze dotychczasowe doświadczenie ruchu spółdzielczego w innych krajach i w Polsce daje dostateczną podstawę do przyjęcia, że wiejska SOP z reguły może działać z największym pożytkiem na obszarze obejmującym nie zanadto mniej i nie zanadto więcej aniżeli 500 gospodarstw rolnych. Przyjmując, że z każdego gospodarstwa przystąpiłaby do spółdzielni na członka jedna osoba (posiadacz), dochodzimy do wniosku, że rozrost tej spółdzielni pod względem wielkości zespołu członkowskiego zamykałby się w granicach 500 członków. Mimo pewnych obaw, że ta norma jest za wysoka, dla obliczenia ilości wiejskich SOP, która mogłaby się zmieścić w Polsce, przyjmujemy 500 gospodarstw na jedną spółdzielnię, albowiem:
a) obszary wiejskie, przyległe do miasteczek i miast, szczególnie małych, z reguły będą obsługiwane przez spółdzielnie mające siedziby w miastach i obsługujące jednocześnie ludność miejską;
b) spółdzielnie te, szczególnie gdy mają siedziby w małych miasteczkach, mogą mieć różne możliwości dobrego działania na większym terenie, w szczególności obejmującym poza miastem do 1000 gospodarstw rolnych;
c) w pewnych wypadkach w niektórych dzielnicach Polski 500 gospodarstw rolnych przez długi jeszcze okres czasu nie będzie w stanie zapewnić SOP odpowiednich ludzi i dostatecznej podstawy materialnej.
Przyjęcie tedy do obliczeń normy 500 gospodarstw rolnych na 1 wiejską SOP nie tylko nie wyklucza tego, że wiele z tych spółdzielni działać będzie na znacznie mniejszym obszarze, lecz możliwość taką świadomie zakłada.
Wychodząc z tego założenia, możemy w następujący sposób zestawić obecną sieć wiejskich SOP z tą, która mogłaby się zmieścić w Polsce:
Podając ilość gospodarstw rolnych, opieramy się na danych Głównego Urzędu Statystycznego z roku 1931.
K. Czerniewski w pracy pod tytułem „Zagadnienia struktury agrarnej” szacuje ilość gospodarstw rolnych w Polsce z końcem 1936 r. na 4147 tys. Wynikająca z tego poprawka do naszego rachunku wyznaczałaby w Polsce miejsce dla 8294 wiejskich SOP. Inż. Z. Chmielewski w artykule pod tytułem „Uspółdzielczenie rolników w Rzeczypospolitej Polskiej” (nr 6 „Spółdzielczego Przeglądu Naukowego” z czerwca 1938) oblicza potrzebną ilość wiejskich SOP w Polsce na około 15 tysięcy.
Tak lub inaczej, zależnie od różnic w przesłankach rachunku, można ustalać ilość możliwych jeszcze całkiem nowych ogniw sieci wiejskich SOP w Polsce co najmniej na 2800 i co najwyżej na 11 000. Ograniczamy się jedynie do stwierdzenia tych rozbieżności. Za ważniejsze niż wchodzenie w odnośny spór uważamy rozejrzenie się, w jakich warunkach, wytworzonych przez obecnie istniejącą sieć SOP na wsi, musiałoby się w ogóle odbywać jej zagęszczenie.
W podanym powyżej zestawieniu uderza nas bez porównania większe zagęszczenie sieci wiejskich SOP w woj. zachodnich aniżeli południowych, nie mówiąc już o pozostałych. Wyjaśnić tu należy, iż w woj. poznańskim z 225 wiejskich SOP jest tylko 12 polskich i 213 niemieckich, w woj. zaś pomorskim ze 144 wiejskich SOP jest 82 polskich i 62 niemieckich. Wielka w stosunku do ilości niemieckich gospodarstw na tym terenie sieć niemieckich wiejskich SOP jest wynikiem specjalnego układu warunków. Zbiegły się tu na raz rozproszenie tych gospodarstw, przyzwyczajenie rolników niemieckich do typu kasy Raiffeisena, wyhodowanego w Niemczech, i wreszcie wysokie poczucie odrębności narodowej. Spotykamy się z tym ze strony prawie każdej mniejszości narodowej. Dodać wypada, że w tych warunkach poczucie narodowe potrafi odsuwać na drugi plan racje organizacyjno-gospodarcze.
W woj. śląskim istniejąca sieć wiejskich SOP (wyłącznie prawie polskich) w ogóle jest dostatecznie gęsta.
Podobny wpływ narodowościowego rozbicia ruchu spółdzielczego ujawnia się w zakresie SOP zwłaszcza wiejskich, również na terenie woj. południowo-wschodnich.
Narodowościowe rozbicie ruchu spółdzielczego w zakresie wiejskich SOP może w poszczególnych częściach Polski w różny sposób, w różnych rozmiarach i okresach czasu wpłynąć na uformowanie się ich sieci. Można w tej chwili przewidywać z największym prawdopodobieństwem tylko to, że skutkiem wymienionego rozbicia będzie znacznie większe zagęszczenie sieci, aniżeli jest to pożądane.
Kwestia, czy i jakie mogą być inne następstwa tego oraz czy i w jaki sposób dałoby się lub i należało temu zapobiec, wymaga specjalnego opracowania. Ograniczymy się tu do stwierdzenia jedynie tego, że narodowościowe rozbicie ruchu spółdzielczego może zmusić do daleko idących odchyleń od planu normalnej sieci SOP na wsi przy ich zakładaniu.
Niezależnie od tej kwestii ważne jest ustalenie warunków, jakie winny być spełnione przy zakładaniu wiejskich SOP w przewidzianym dla niej punkcie.
Warunki te, poza wyborem siedziby w miejscu stanowiącym jakiś ośrodek okręgu działalności, obejmującego około 500 gospodarstw rolnych, sprowadzają się do uczynienia zadość następującym wymaganiom:
1. Wystarczająca ilość, przede wszystkim zaś jakość założycieli, jako członków SOP, w szczególności obecność w ich gronie ludzi, którzy byliby zdolni z pożytkiem spełniać obowiązki członków rady nadzorczej i zarządu.
W tej mierze wydaje się, że nie należałoby schodzić poniżej wymagania najmniej 30 założycieli. Może się bowiem okazać, że ludność zamieszkała na terenie działalności projektowanej SOP wcale nie chce się w niej zrzeszać lub nie nadaje się do zrzeszenia z braku warunków, o których mowa niżej. W tym wypadku trudno byłoby się pogodzić z istnieniem przez dłuższy czas wiejskiej SOP, liczącej mniej niż 30 członków łącznie z członkami rady i zarządu.
W stosunku do jakości założycieli należałoby się wystrzegać:
a) takich, którzy nie byliby zdolni w dostatecznej mierze zrozumieć istoty i zadań SOP, jako też zasadniczej treści jej statutu;
b) takich, którym chodzi jedynie o doraźne zaspokojenie potrzeby uzyskania pożyczki i którzy przyjmują statut bez przekonania, bez poważnego zamiaru przestrzegania, i to przyjęcie uważają za nie mogącą mieć poważnych następstw formalność, spełnianą za cenę uzyskania pożyczki;
c) osób nadmiernie zadłużonych lub takich, które w ogóle nie traktują poważnie swych zobowiązań majątkowych, w szczególności już zostali zdyskwalifikowani jako dłużnicy innych instytucji kredytowych, zwłaszcza jako członkowie i dłużnicy sąsiednich SOP;
d) nieobecności w gronie założycieli osób nie będących pod naciskiem potrzeby pożyczania i posiadających możliwości oraz chęć ulokowania w niej swych oszczędności;
e) braku w gronie założycieli osób, które by posiadały usposobienie charakteru do kierowania innymi i pewien zmysł organizacyjny, zwłaszcza umiejętność pracy w kierunku zapewnienia spółdzielni odpowiedniego doboru dalszych członków z zachowaniem równowagi udziału w zespole członkowskim wierzycieli (wkładców i nie będących pod naciskiem stałej potrzeby pożyczania udziałowców) i dobrych dłużników.
2. Powołanie do rady nadzorczej i zarządu – z liczby nadających się do pracy w tych organach – w większości członków-wkładców bądź co najmniej członków, którym nie zależy na rychłym uzyskaniu kredytu.
3. Przyjęcie wzorcowego statutu, zaleconego przez Związek, i ustalenie w porozumieniu ze Związkiem udziału w wysokości od 10 zł do 30 zł, jako też wpisowego w wysokości od 1 do 3 zł.
4. Zebranie wskazanej przez Związek sumy funduszu zasobowego, udziałowego i wkładów przyjętych na warunkach oznaczonych przez Związek. Wydaje się, że w tej mierze najczęściej wypadłoby wymagać zebrania co najmniej 1500 zł funduszu obrotowego, z czego co najmniej 600 zł funduszu zasobowego i udziałów.
Wkłady musiałyby być przyjęte od kilku co najmniej osób, w tym od kilku członków, i na takich warunkach zwrotu, by możliwe było wypożyczenie ich potrzebującym kredytu członkom na czas do 6 miesięcy.
5. Wykazanie się umiejętnością prowadzenia dobrej gospodarki i rachunkowości spółdzielni, zwłaszcza uzyskaniem od dłużników na czas należności z tytułu udzielonych pożyczek.
Dopiero po spełnieniu tych warunków można by wystawiać spółdzielni zaświadczenie celowości i po zarejestrowaniu statutu przyjąć ją w poczet członków Związku i centrali finansowej oraz udzielać jej pomocy kredytowej.
Warunek posiadania odpowiedniego lokalu i kasy ogniotrwałej Związek, zależnie od okoliczności danego wypadku, mógłby stawiać do spełnienia, bądź przed wydaniem zaświadczenia celowości, bądź po zarejestrowaniu statutu, lecz przed przyjęciem spółdzielni.
Już samo postawienie takich warunków, chociażby z dopuszczaniem od nich odpowiednich odchyleń w poszczególnych wypadkach, stanowić będzie okoliczność powstrzymującą powstawanie w krótkim czasie wielkiej ilości SOP na wsi. Warunki te zaczną znajdywać coraz powszechniejsze uznanie, a coraz szybszy ruch w kierunku zakładania na wsi nowych SOP z zachowaniem wyłuszczonych wyżej warunków zacznie się rozwijać dopiero wówczas, gdy ostatecznie zakończy się oddłużenie w rolnictwie i zacznie powracać zaufanie do rolnika jako dłużnika. Kryzys bowiem tego zaufania stwarza trudność pozyskania dla ruchu tych, którzy zdolni byliby zapewnić nowej SOP od początku niezbędną równowagę wierzycielsko-dłużniczą w podstawie ludzkiej, ustroju i gospodarce.
Co więcej, w następstwie tego kryzysu płoszy światlejszych inicjatorów zasada solidarnej odpowiedzialności członków za zobowiązania spółdzielni, leżąca u podstaw jej ustroju.
Tylko tam, gdzie ten kryzys nie jest zbyt powszechny i głęboki lub gdzie uda się przełamać jego wpływ przez odpowiedni dobór założycieli nowej SOP i jej dalszych członków, uda się tę spółdzielnię założyć z dostateczną rękojmią jej trwałego rozwoju. Sforsowanie ruchu w kierunku zakładania nowych SOP z pogwałceniem tych warunków prowadziłoby do tego, że z nowych SOP uległaby rychłemu rozkładowi jeszcze większa część aniżeli z dotychczasowych.
Spółdzielnia oszczędnościowo-pożyczkowa ma w ogóle wartość nie tyle jako związek solidarnie odpowiedzialnych dłużników, lecz przede wszystkim jako organizacja współpracy rozumnych i rzetelnych, a niezasłużonych wkładców i udziałowców z rozumnymi i rzetelnymi dłużnikami. Jedynie w możliwości zorganizowania tej bezpośredniej współpracy ujawnia się niezastąpiona wartość ustrojowa spółdzielni. Gdy ta wartość nie jest wykorzystana, spółdzielnia oszczędnościowo-pożyczkowa w niczym prawie nie może górować nad dobrze prowadzoną instytucją kredytową o innym ustroju.
Uwaga ta dotyczy, oczywiście, wszystkich SOP bez różnicy typów.
Nowe SOP na wsi w obecnych warunkach zapewne częściej będą powstawać tam, gdzie już istnieją rolnicze spółdzielnie dla zbytu, zwłaszcza mleczarnie.
Wymagać tego będzie rozwój obrotu pieniężnego, a stwarzać ku temu szczególne warunki wzrost kapitalizacji pieniężnej pod wpływem rozwoju obrotów spółdzielni dla zbytu. Baczyć należy, by w tych wypadkach nie zaszło podporządkowanie SOP źle pojętym potrzebom spółdzielni handlowej. Zaznaczyć wreszcie wypada, że jednocześnie z zakładaniem nowych SOP w tych wsiach, w których SOP dotychczas nie było, wypadnie likwidować te z istniejących już SOP, które nie udały się i nie mogły być poprawione. O tyle więcej wypadnie założyć nowych SOP w miejsce zlikwidowanych, gdy dojrzeją ku temu warunki. Można mieć uzasadnioną obawę, że około 1/5 wiejskich SOP już się nie udało w takim stopniu, iż nie da się poprawić.
Tymczasem pod wpływem potrzeby szybszego doprowadzenia do wsi kredytów wzmagać się będzie dążność do zakładania gminnych kas pożyczkowo-oszczędnościowych. Nie należy się obawiać, że skutkiem tego znacznie zmaleją warunki dla zagęszczenia sieci SOP.
Dobrze założona i od początku dobrze poprowadzona SOP może dawać swym członkom takie wygody materialne i psychiczne, że znajdywać będzie ona coraz więcej członków bez względu na fakt istnienia kasy gminnej. Uzgodnienie zaś akcji kasy gminnej i SOP na wsi jest możliwe. W tej mierze wystarczy, jeśli członkowie SOP bez wiedzy i zgody jej zarządu nie będą zaciągać zobowiązań w gminnej kasie pożyczkowej. I tu powodzenie może się opierać przede wszystkim na świadomości i solidarności członków SOP. Jeśli tego brak, nie pomogą żadne inne zabiegi w kierunku zapewnienia bytu i rozwoju spółdzielni.
Ilość miejskich SOP, która mogłaby się zmieścić w Polsce, wyznacza z jednej strony ilość miast, z drugiej zaś ilość ich dorosłych mieszkańców, tj. mieszkańców w wieku powyżej 21 lat.
Możemy przyjąć, że jedna SOP z siedzibą w mieście powinna przypadać średnio na każde 3000 dorosłej ludności miejskiej. Przyjmując tę normę, mamy na względzie, że rozrost miejskich SOP pod względem ilości zrzeszonych osób powinien zamykać się w granicach 1500 członków.
Pozostałe 1500 osób należeć będzie do pracowniczych SOP lub nie zechce przystąpić do żadnej SOP, lub też nie będzie w ogóle posiadało kwalifikacji na członków spółdzielni.
Przy tym założeniu wypada następujący rachunek:
Z rachunku tego wynikałoby, że obecnie w Polsce jest znacznie więcej miejskich SOP, aniżeli normalnie być powinno. Wniosek taki byłby błędny, gdyż podany tu rachunek wymaga pewnych uzupełnień i poprawek.
Polska liczy 634 miasta, z czego jest 12 miast liczących każde ponad 50 tys. dorosłych mieszkańców. W 622 miastach liczących każde poniżej 100 tys. mieszkańców łącznie zamieszkuje 1960 tys. ludności w wieku od 21 lat. W tych miastach według podanego powyżej rachunku byłoby miejsce dla 653 miejskich SOP. Tymczasem więcej niż połowa tych miast liczy każde mniej niż 3000 ludności w wieku od 21 lat. Byłoby zbyteczne przeprowadzenie ścisłego dowodu na rzecz twierdzenia, że w każdym z nich mogłaby istnieć jedna SOP. Skutkiem tego w miastach liczących każde poniżej 3000 dorosłej ludności znalazłoby się miejsce dla 300 SOP.
W tych miastach zamieszkuje około 700 tys. dorosłej ludności. Na miasta skupiające po 3 do 50 tys. dorosłej ludności pozostaje tej ludności 1260 tys., czyli w tych miastach mogłoby się znaleźć miejsce dla około 400 SOP.
Tak więc w 622 miastach, skupiających mniej niż po 50 tys. dorosłej ludności, znalazłoby się miejsce dla około 700 SOP. W pozostałych 12 miastach, liczących po 50 tys. i więcej dorosłych mieszkańców, zamieszkuje dorosłej ludności około 1 760 tys. Z różnych powodów nie można w nich liczyć na powstanie więcej niż 1 SOP na każde 5 tys. dorosłych. W nich tedy może się znaleźć miejsce dla 384 SOP. Łącznie tedy znalazłoby się w Polsce miejsce dla 1084 miejskich SOP wszechstanowych i stanowych, z wyjątkiem pracowniczych. Taka poprawka do podanego powyżej rachunku zwiększa nadwyżkę istniejących już miejskich SOP do 469. Lecz tej nadwyżki tym bardziej nie można uważać za rzeczywistą. Miałaby ona miejsce, gdyby ludność miejska w Polsce była jednolita narodowościowo. Tymczasem w 465 miastach zamieszkuje około 1500 tys. dorosłych Żydów. Z wiadomych względów Polacy i Żydzi nie tworzą wspólnych SOP. Mogą tedy Żydzi utworzyć sobie około 500 miejskich SOP. Jest ich obecnie 721. Nie wchodzimy w to, czy nie jest ich za dużo. Możemy poprzedni rachunek uzupełnić również liczbą 721 żydowskich SOP. Wypadnie podany powyżej rachunek uzupełnić liczbą 82 niemieckich i 140 ukraińskich i ruskich SOP. W wyniku tego uzupełnienia do porównania z liczbą istniejących 1553 SOP stanie liczba 2027 miejskich SOP, dla których mogłoby się znaleźć miejsce w Polsce. Ostatecznie tedy poprawiony rachunek prowadzi do wniosku, że poza istniejącymi miejskimi SOP w Polsce mogłoby sie znaleźć miejsce dla nowych 470.
Czy są warunki ku temu?
Zdaniem naszym warunki te raczej nie istnieją. Z podanego powyżej rachunku i z rozmieszczenia istniejących miejskich SOP wynika, że miejsce dla nowych miejskich SOP pozostaje głównie w większych miastach. Tymczasem obecne warunki życia wielkomiejskiego nie sprzyjają powstawaniu i rozwojowi w większych miastach SOP, zorganizowanych na podstawie terenowej, czyli wszechstanowych. Każda spółdzielnia, dla zapewnienia jej pożytecznego rozwoju, musi się opierać o naturalną i dostatecznie silną więź społeczno-gospodarczą, istniejącą w tym środowisku, które ma wyłonić spółdzielnię.
Dzielnice większego miasta nie stanowią środowiska o głębszej i stalszej więzi społeczno-gospodarczej. Znacznie mocniejszą i stalszą więź społeczno-gospodarczą posiadają w miastach grupy zawodowe i branżowe. Zrozumiałym tedy staje się zjawisko powstawania obecnie nowych miejskich SOP w największych miastach w postaci SOP zawodowych lub branżowych. Ruch ten jest na razie niewielki. Napotkać on może niejedną poważną trudność i niejedno niebezpieczeństwo, z którymi niekoniecznie da się poradzić w oparciu o więź społeczno-gospodarczą. W tych warunkach planowanie sieci nowych miejskich SOP w wielkich i średnich miastach jest co najmniej przedwczesne.
Miasta mniejsze i najmniejsze są obsadzone prawie dostateczną ilością SOP.
Pilnym tedy zadaniem jest nie tyle znaczne zagęszczenie sieci miejskich SOP, ile ulepszenie istniejących i zakładanie w swoim czasie nowych na miejsce tych istniejących, których nie da się poprawić i które ulegną likwidacji.
Dopiero w trakcie tej pracy wyłaniać się będzie potrzeba założenia nowych miejskich SOP.
Warunki, jakie winny być spełnione dla celowego założenia miejskiej SOP, nie dadzą się ustalić z taką ścisłością i jednolitością, jak to może mieć miejsce w odniesieniu do SOP na wsi. Będą one różne przede wszystkim w zależności od tego, czy zakładana spółdzielnia ma być wszechstanową, czy też zawodową lub branżową.
Wymagania pod względem okręgu działalności wypadnie tu opierać na bardzo różnych przesłankach i wskaźnikach, aczkolwiek odnośne normy również winny zapobiegać skupianiu się w jednej spółdzielni zbyt wielkiego zespołu członków lub zrzeszaniu przez nią członków rozproszonych na zbyt rozległym terenie.
Większy nacisk wypadnie w odniesieniu do tego typu SOP kłaść na pozyskanie przed uruchomieniem znacznie większego funduszu obrotowego w postaci udziałów i wkładów. Statutową wysokość udziału oraz wysokość wpisowego wypadnie tu wyznaczać bardzo różnie, często wymagać lub godzić się na normy znacznie wyższe aniżeli w wiejskich SOP.
Również inne, a pod względem umiejętności bankowo-technicznych wyższe wymagania wypadnie stawiać w odniesieniu do uzdolnień i przygotowania osób mających kierować spółdzielnią i sprawować w niej wewnętrzną kontrolę. Wreszcie wyższe wymagania wypadnie stawiać w odniesieniu do lokalu operacyjnego. Pozostałe warunki będą te same, co i w odniesieniu do wiejskich SOP, szczególnie pod względem jakości zespołu założycieli, mimo iż jakościowy dobór członków miejskich SOP nastręczać może znacznie większe trudności.
Podstawowym zadaniem miejskiej SOP, podobnie jak wiejskiej, jest wykorzystanie i pogłębienie naturalnej więzi społeczno-gospodarczej środowiska, z którego się ona wyłania, zorganizowanie w oparciu o tę więź stałej współpracy oszczędzających z pożyczającymi i osiągnięcie tą drogą trwałej równowagi wierzycielsko-dłużniczej w swym ustroju i gospodarce. O ile to zadanie jest spełnione, SOP może tak dalece wykorzystać wartości swego ustroju, iż należenie do niej będzie dawało członkom szereg wygód różnego rodzaju. W szeregu tych wygód mogą się znaleźć tak wyraźne wygody natury psychicznej, iż jej członkowie – jak również nie-członkowie – będą je wysoko cenili także w tych wypadkach, gdy materialne wygody współpracy ze spółdzielnią w porównaniu do innych instytucji kredytowych będą stosunkowo małe.
W oparciu o takie zdobycze znajdzie się dość miejsca i możliwości na byt i rozkwit SOP w miastach, mimo istnienia miejskich instytucji kredytowych o innym ustroju, zwłaszcza komunalnych kas oszczędności. Tam zaś, gdzie zabraknie uświadomienia i zwartości współdziałania członków oraz umiejętności i energii kierownictwa, nie pomogą żadne zabiegi o pomoce, ułatwienia dla spółdzielni, danie im równych szans we współzawodnictwie z komunalnymi kasami oszczędnościowymi itp.
Obecne przesilenie ogarnia procentowo większą część w grupie miejskich SOP aniżeli w grupie wiejskich. Jest ono głównie następstwem zapoznania podstawowych warunków ich zdrowego rozwoju, nadmiernego zaangażowania się ich w rolnictwie przy braku przystosowania ich do pracy w tej dziedzinie i łącznie z tym zaniedbania terenu miejskiego.
Przesileniu temu sprzyjały nadto obniżenie się poziomu i zakresu ambicji narodowych polskiego stanu średniego w miastach oraz upadek energii działania w tej mierze lub też niedostateczne wyrobienie gospodarcze miejskiego stanu średniego w niektórych dzielnicach Polski. Narastający już coraz bardziej w odnośnych warstwach społeczeństwa polskiego nowy ruch gospodarczo-narodowy wcześniej czy później znajdzie swój wyraz w nowym rozwoju polskiej spółdzielczości kredytowej w miastach, jak to już było pod zaborem pruskim przed odrodzeniem Rzeczypospolitej. Stała i żywa łączność istniejących i powstających nowych miejskich SOP z tym ruchem, obok nieugiętego przestrzegania zdrowych zasad ustroju i gospodarki tych spółdzielni, jest koniecznym warunkiem ich powodzenia.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w „Kalendarzu spółdzielni kredytowych na rok 1939”, Nakładem Związku Spółdzielni Rolniczych i Zarobkowo-Gospodarczych RP, Warszawa 1939. Od tamtej pory tekst nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski. Poprawiono pisownię według obecnych reguł. Wersję elektroniczną przygotowali Aleksandra Zarzeczańska i Remigiusz Okraska.