Dwa programy [1922]

Kooperacja bynajmniej nie jest wykończonym systemem społecznym ani gospodarczym. Przedstawia ona raczej żywą ideę aniżeli skostniałą doktrynę i znajduje się w stanie ciągłego stawania się, a więc ciągłego szukania formy, w której znajduje coraz to nowy wyraz przebogata treść społeczna kooperacji.

Dlatego też w ruchu spółdzielczym odbywa się stale żywa przemiana idei, stałe szukanie nowych dróg, ustawiczna twórcza praca ideowa. Szczególnie silnie uwydatnia się to w okresie wielkich przesileń, które raz po raz napotyka kooperacja na swej drodze, a z których za każdym razem wychodzi silniejsza.

Obecnie jesteśmy właśnie w okresie jednego z takich przesileń. Szczególniej w krajach o wysokiej walucie [inflacji] ruch spółdzielczy przeżywa ciężkie czasy i ponosi straty materialne nie tak wielkie wprawdzie jak przedsiębiorstwa kapitalistyczne, a jednak bardzo poważne.

Więcej jednak niż straty materialne zaniepokoił działaczy spółdzielczych na zachodzie inny fakt: oto przy tej sposobności ujawnił się w pewnym stopniu brak spoistości wewnętrznej między członkami a ich organizacją spółdzielczą, brak wśród nich świadomości społecznego znaczenia organizacji spółdzielczych, krótko mówiąc brak lojalności – a jeżeli mamy użyć polskiego określenia – brak wierności członkowskiej. Nawiasem mówiąc, zupełnie to samo zjawisko spotykamy i u nas przy przejściu do normalnych warunków działalności spółdzielczej.

Otóż na zachodzie – mowa tu szczególnie o Anglii i Szwajcarii – spostrzeżono fakt, że zmniejszenie się obrotów stowarzyszeń spożywców jest skutkiem nie tylko powszechnego bezrobocia, a co za tym idzie i osłabionej siły kupna klasy robotniczej, ale w znacznej mierze także owej niewierności członków, którzy słabo związani ze swym stowarzyszeniem, a znęceni mniemanymi lub doraźnymi korzyściami przez handel prywatny – w handlu tym dokonywają dużej części swoich zakupów.

I wnet rozpoczęła się usilna praca myśli, niby wzmożona czynność życiowa w zagrożonym chorobą organizmie, zmierzająca do wynalezienia sposobu usunięcia zła i nadania organizmowi spółdzielczemu możliwie najwyższej sprawności.

W Anglii wzmogła się praca oparta na dotychczasowych swoistych metodach, a więc działalność prasowa, przy czym projektuje się wielki dziennik spółdzielczy, urządzanie wspaniałych wystaw sklepowych, pokazów, częstych zebrań propagandystycznych. Metody te są raczej zbliżone do kapitalistycznych, a opierają się na osiągnięciu przez organizacje spożywców możliwie największej sprawności gospodarczej.

Daleko głębszą reakcję wywołały te same przyczyny w Szwajcarii, a częściowo także i w Belgii.

W Szwajcarii prezes Związku Szwajcarskich Stowarzyszeń Spożywców, B. Jaeggi, wystąpił z daleko idącym projektem przebudowy organizacyjnej ruchu spółdzielczego na drobne, samorządne gminy spółdzielcze, sfederowane w organizacjach okręgowych, a następnie w hurtowni i poszczególnych centralach gospodarczych.

W Belgii kongres w Leodium [Liège] postanowił powołać komisję dla przestudiowania sprawy stworzenia Ogólnokrajowego Stowarzyszenia (Societé Nationale).

Zarysowały się zatem w ruchu spółdzielczym dwie zasadniczo różne koncepcje. Z jednej strony wypłynął projekt, po raz pierwszy wysunięty przez Graya w Anglii, a przez E. Poissona uważany za naturalny wynik ewolucji spółdzielczej – projekt Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Spożywców (National Society – Societé Nationale) lub, jak chce Poisson – Rzeczypospolitej Spółdzielczej (Republique Cooperative), a z drugiej pewnego rodzaju powrotu do tzw. bohaterskiej ery spółdzielczości, wiążącej członków w małe, lecz zwarte swą świadomością i wolą społeczną gromady, sfederowane w silnych organizacjach centralnych.

Należy nam zatem rozpatrzyć podłoże ideowe obu tych koncepcji, stanowiących jakby dwie antytezy, a tak głęboko sięgających w przyszłość ruchu, że w naszych szczególnie warunkach wydają nam się całkowicie nie na czasie. A jednak, jeśli nie same formy, to to właśnie podłoże ideowe, jakie ich tło stanowi, jest dla wewnętrznego kształtowania się ruchu spółdzielczego rzeczą pierwszorzędnej wagi i w przesileniu, jakie i nasz ruch obecnie przechodzi, nie pozbawione znaczenia aktualności.

Koncepcja Stowarzyszenia Ogólnokrajowego opiera się na przesłankach czysto ekonomicznych. Chodzi tu o stworzenie możliwie doskonałego i sprawnego aparatu gospodarczego, co uzyskać można dzięki całkowitej koncentracji sił i środków. Byłoby to połączenie w jedno hurtowni, składów okręgowych, sklepów detalicznych, wytwórni, kopalni, środków transportowych, własnej produkcji rolnej, banków, ubezpieczeń – jednym słowem wszystkich czynników gospodarstwa społecznego całego kraju. Stosowanie metod techniczno-naukowych, najwyższy stopień sprawności technicznej, skoordynowanie całkowite wysiłków, działających jednolicie według powziętego planu – oto co stworzyłoby z takiej organizacji niezwalczoną konkurencję dla mniej sprawnych i mniej skoncentrowanych przedsiębiorstw kapitalistycznych1.

Widzimy tu zupełną analogię do wielkokapitalistycznych przedsiębiorstw wielosklepowych amerykańskich (chain stores), o których pisaliśmy w swoim czasie w „Rzeczpospolitej Spółdzielczej”. Tu i tam koncentracja, obejmująca cały kraj, tu i tam główny nacisk na wielką sprawność techniczną i naukowe metody pracy. Jeno amerykańskie ,,chain stores” pracują jeszcze przeważnie w jednej tylko gałęzi produkcji, a więc np. kolonialnej, tytoniowej, szkła i porcelany itp.

Ta analogia dowodzi, że w koncepcji tej zawarte jest dążenie zwalczania kapitalizmu jego własną bronią i jego własnymi metodami.

Wszystkim jest tu doskonałość aparatu gospodarczego.

W stosunku do członków, do społeczeństwa wyraża się oczywiście w tej samej kategorii. Członków wiążą z organizacją przede wszystkim korzyści materialne, lepsze, ekonomiczniejsze zaspokajanie potrzeb, doskonalszy aparat gospodarczy. Świadomość społeczna potrzebna mu jest o tyle, aby umiał rozróżnić, w czyim interesie pracuje organizacja spółdzielcza, a w czyim identyczna w swej formie organizacja kapitalistyczna. Poza tym przewaga organizacji spółdzielczej działa tu poniekąd automatycznie, siłą swej wyższej doskonałości.

Jest w tym owa umiejętność kooperacji przystosowania się do warunków ustroju, w jakim działa, umiejętność używania tych samych metod, korzystania z tych samych środków, której wielu teoretyków kooperacji2 przypisuje powodzenie ruchu spółdzielczego.

Jednocześnie jednak widzimy, że w ten sposób tworzy się mechanizm, mechanizm precyzyjny, doskonały, ale wyłącznie mechanizm, zupełnie podobny do tego, jaki kapitalizm uczynił z życia gospodarczego. Jest to nawet zupełnie ten sam mechanizm, tylko rządzony i prowadzony w interesie ogółu, a nie jednej nielicznej klasy. Jest to zupełne zmechanizowanie życia gospodarczego i społecznego, pozbawienie go wszelkiego pierwiastka zainteresowania natury ideowej dla składających go jednostek.

Tej mechanicznej koncepcji przeciwstawia się, a właściwie obok niej wyrasta inna, którą należałoby nazwać organiczną. W tej koncepcji organizacja spółdzielcza pierwszego stopnia staje się niejako zjawiskiem socjologicznym, a nie ekonomicznym.

Wyrasta ona w dalekiej perspektywie jako logiczny rozwój rodziny w wyższy stopień gminy spółdzielczej. Gmina taka staje się rozszerzonym gospodarstwem rodzinnym członków. W tych warunkach zmienia się zasadniczo stosunek członka do swej organizacji: z biernego niemal współuczestnika staje się on czującym współtwórcą, związanym ze swą organizacją tysięcznymi węzłami. Nawiązuje się nić uczuciowa członków i ich organizacji, owo poczucie zbiorowej podmiotowości, które zanika w wielkich mechanizmach spółdzielczych. Kooperatywa staje się organizmem, organicznie związaną całością, posiadającą swe życie wewnętrzne samodzielne i bogate. Zamiast na technikę, główna uwaga skierowana zostaje na wychowanie człowieka. Nie darmo B. Jaeggi w swoim interesującym projekcie reorganizacji spółdzielczej formułuje i przytacza zasady wychowawcze Pestalozziego, które uznaje za stanowiące moralną podstawę również i ruchu spółdzielczego.

W organizacji takiej zjawia się „człowiek jako wolny twórca życia” Abramowskiego. Potrafi ona wydobyć z niego o całe niebo więcej twórczych wysiłków aniżeli zmechanizowana i obca mu duchowo organizacja „Ogólnokrajowego Stowarzyszenia”. Potrafi w ten sposób kształcić jego wolę i doskonalić charakter.

Koncepcję tego rodzaju można nazwać do pewnego stopnia „neofourieryzmem”. W istocie wielki „zwiastun kooperacji”, jak go nazywa K. Gide, opierał się na bardzo podobnych założeniach ideowych przy tworzeniu swoich „falansterów”. Był on w tym wypadku, jak i w wielu innych, prorokiem rzeczy, które teraz się wypełniają lub wypełnić mają. I on jednak, i Owen, w swoich pomysłach gminy spółdzielczej opierali się na mało rozwiniętej technice przemysłowej swoich czasów. Wskutek tego przeprowadzali koncepcje samowystarczalnej gminy wytwórczo-spożywczej. Koncepcja kooperacji organicznej jest inna: chodzi tu o gminę wyłącznie lub prawie wyłącznie spożywców. Wytwórczość, organizacja wielkiego przemysłu oparta być musi na zasadzie federacyjnej.

I tu właśnie następuje pogodzenie zasady doskonałości i sprawności technicznej z zasadą organicznej budowy spółdzielczej. Cały ciężar techniki produkcji i podziału, cały precyzyjny aparat techniczno-gospodarczy winien być przeniesiony na organy federacyjne, tj. na związki wolnych i samorządnych gmin spółdzielczych. Prawo utrzymania się i trwałości tych tylko ustrojów, które są w stanie zapewnić odpowiednią wydajność produkcji, działa z całą siłą i w stosunku do spółdzielczości. Ludzkość nie może się cofnąć materialnie, gdyż inaczej cofnęłaby się i moralnie.

Dlatego też oparcie ruchu spółdzielczego na drobnych, samorządnych organizmach – gminach spółdzielczych – musi być uwarunkowane powstaniem silnej obudowy gospodarczej, która by w przyszłości mogła stanowić podstawę gospodarczą dla gmin spółdzielczych, tak jak te ostatnie będą stanowić dla niej podstawę moralną i ideową.

Taka nadbudowa może powstawać tylko przez organizowanie w związku centralnym silnych, wielosklepowych stowarzyszeń okręgowych, które by w dalekiej przyszłości mogły się stać federacją swoich własnych dzielnic, zorganizowanych w samorządne jednostki.

Stojąc na stanowisku kooperacji organicznej, już w trakcie tego tworzenia nie należy zapominać o utrzymaniu ścisłej łączności pomiędzy członkami a ich organizacją, budowaniu ich świadomości społecznej, bez której rozleci się każda budowa spółdzielcza.

Dlatego to praca społeczno-wychowawcza i opieka społeczna nad członkami jest równie nieodzowną częścią składową działalności stowarzyszenia spożywców, stanowiącą o jego powodzeniu, jak i działalność gospodarcza.

Przypisy:

1. Nadzwyczajna technika, do jakiej dochodzą centralne organizacje spółdzielcze, może rzeczywiście zaimponować. Zwracamy uwagę na opis urządzenia technicznego biurowości w hurtowni niemieckich stow. spoż. w Czechach, umieszczony w morawsko-ostrawskim „Przeglądzie Spółdzielczym”, gdzie między innymi opisane są maszyny gnane popędem elektrycznym do przeprowadzania wszelkich obliczeń, a nawet wyciągania sald, pisania dziennika itp., tak że bilans olbrzymiego przedsiębiorstwa może być zrobiony w ciągu jednej godziny.
2. Tuhan-Baranowskij „Socjalno-ekonomiczeskija osnowy kooperacji”, str. 64-67.


Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w miesięczniku „Rzeczpospolita Spółdzielcza” nr 7/1922. Następnie został wznowiony w wyborze pism Rapackiego, włączonych do książki: Józef Jasiński – „Marian Rapacki”, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1958. Przedruk za tym ostatnim źródłem. Wersję elektroniczną przygotowali Aleksandra Zarzeczańska i Remigiusz Okraska.